28 czerwca 2013

Lipiec z Szekspirem

Emocjonalne dołki oprócz niewątpliwych wad, mają również i zalety – jak się jest na dnie, jedyna droga, jaka istnieje prowadzi w górę. Tak więc, po obowiązkowej dawce biadolenia, że ze względów geograficznych omija mnie kolejne spotkanie z Szekspirem, doszłam do jedynego słusznego w tej sytuacji wniosku: jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. I podniesiona na duchu tym jakże odkrywczym stwierdzeniem przekopałam prywatną filmotekę w poszukiwaniu Szekspira, bo gdzieś się po głowie niejasno kołatało, że trochę szekspirowskich adaptacji by się znalazło. I co gorsza niektóre z nich do tej pory nie zostały obejrzane, co niezwłocznie powinno zostać nadrobione. I tak oto narodził się plan szekspirowskiego lipca.


21 czerwca 2013

A Question of...

Jak mówi mądrość ludowa apetyt rośnie w miarę jedzenia. I tak po pewnym czasie od zakupu czytnika, fanfik przerobiony na prosty z ebook z działającym spisem treści przestał mi wystarczać. Koniecznie musiał posiadać okładkę. A ponieważ jako tako GIMPem posługiwać się potrafię, więc ochoczo zabrałam się za produkcję owych okładek. I dziś prezentacja części mojej okładkowej twórczości. Na pierwszy ogień idzie  merlinowa saga autorstwa Alaii Skyhawk.

17 czerwca 2013

Wynurzenia z kałamarza

Wychodzi na to, że czerwiec jest dla mnie wyjątkowo łaskawy, jeśli chodzi o pisanie. Dramatyczne wyznanie z początku miesiąca było niczym otwarcie puszki Pandory i teraz kolejne pomysły atakują mnie niczym barbarzyńcy Cesarstwo Rzymskie, domagając się natychmiastowej publikacji na blogu. I weź tu wytłumacz takiemu, że jest kolejka i powinien cierpliwie poczekać! Ale póki co, jakoś ową hordę udaje mi się opanować i utrzymać w ryzach, więc nagły zalew mojej pisaniny nie grozi. A dziś, takie nieco niespodziewane przemyślenia na temat pisania i blogowania.

13 czerwca 2013

Równanie nieszczęścia



źródło
Może gdyby w tym równaniu choć jedna zmienna była by inna, głębia mojego nieszczęścia była by mniejsza. A tak... troje uwielbianych aktorów, w sztuce którą kocham i zero szans na obejrzenie. Chociaż jest nikła nadzieja, że może któregoś dnia, tak jak Frankenstein trafi i do naszych kin, a wtedy to już żadna siła na ziemi mnie nie powstrzyma przed obejrzeniem.
Niech mnie ktoś przytuli...

11 czerwca 2013

Slash? Nie, dziękuję!

To nie jest żadna analiza slashu jako gatunku, bo fanfiki tak naprawdę dopiero poznaję i uczę poruszać się w skomplikowanym świecie twórczości fanowskiej. Zainteresowanych tym aspektem odsyłam na Planetę Kapeluszy, do Podręcznika fanfikowca stworzonego przez RedHatMeg. Nie jest to również w żaden sposób recenzja opowiadań, które czytałam. To raczej taka opowieść, o mojej przygodzie ze slashem. A właściwie trzy epizody dotyczące opowiadań, które z różnych przyczyn zapadły mi w pamięć. I bądźcie ostrożni klikając w linki, bo to co się pod nimi kryje nie każdemu może się spodobać. I nie dla każdego będzie odpowiednie.

7 czerwca 2013

4 czerwca 2013

W ciemność

Po doświadczeniach z zeszłego roku wiem, że oglądanie pewnych klipów na youtube w określonym stanie ducha jest niebezpieczne. Szczególnie, jeśli w owym stanie ducha coś takiego jak rozsądek i silna wola są tylko pustymi hasłami. Wiem przynajmniej w teorii, bo w praktyce właśnie po raz drugi wyprałam sobie resztki mózgu, które do tej pory jakoś ocalały i z dziką radością ponownie zaczynam gwiezdną wędrówkę, chociaż dawno temu obiecywałam sobie, że z tym już zdecydowany koniec.
A oto co mi zaszkodziło:

Żeby tylko jeszcze Pana i Władcę udało się do kina zaciągnąć... A jak się nie uda, to czeka go przymusowy seans Randki w ciemno, bo czuję głęboką potrzebę pogapienia się na Chrisa Pine.

2 czerwca 2013

5 powodów do płakania

Bo powody do radości już były. Dawno temu, kiedy zaczynałam swoją przygodę z Merlinem, więc teraz czas opłakać zakończenie. I co z tego że było dawno, jak dopiero teraz mogę myśleć o nim bez ataku histerii. A jeśli ktoś nadal nie może (albo jeszcze piątego sezonu nie widział), to niech pozostałych fanvidów nawet nie próbuje oglądać.

Powód pierwszy: Merlin: for Uther Pendragon

Uther jakoś nigdy nie znajdował się w centrum mojego zainteresowania, ale szukając doktorowych fanvidów do aktualnie ulubionej piosenki trafiłam na to, i okazało się, że piosenka Black Lab pasuje idealnie nie tylko do Doktora.