28 lutego 2014

Czas wstawać, wiosna idzie…

Zapadając w „sen zimowy” planowałam, dłuuugą przerwę od pisania, bo powtarzanie wciąż tych samych historii, tylko w nieco innym opakowaniu staje się nudne, nawet dla samego piszącego. Chciałam odpocząć, zebrać siły i poszukać nowych wyzwań i obsesji, o których mogłabym pisać. Ale zanim zdążyłam uczynić jakikolwiek krok w tym kierunku okazało się, że wyzwania znalazły mnie same. I to nie byle jakie wyzwania, ale takie, które wywracają świat do góry nogami i każą zrewidować wszystkie dotychczasowe plany, i przy których zaczyna się panikować. Więc panikuję i zastanawiam się, co robić dalej, a mój Przyjaciel i Pomocnik w Rozwiązywaniu Spraw Trudnych i Niemożliwych stoi z boku i patrzy na to moje miotanie się z pobłażliwym uśmiechem, czekając cierpliwie jak przypomnę sobie o jego obecności. I o tym, że z Nim nie ma problemów, których nie dałoby się pokonać. 

Ale niezależnie od tego, co się dalej będzie działo, czas na sen się skończył. Tym razem wiosna przyszła wcześniej, niż ktokolwiek jej się spodziewał...