30 lipca 2012

Klątwa pierwszego sezonu

Dlaczego zawsze muszę mieć pecha i wybierać seriale w przypadku których, na polskie wydanie DVD nie ma, co liczyć? Tak jest i tym razem. Pierwszy sezon dawno temu się pojawił, ale o pozostałych trzech ani widu, ani słychu. Ale póki mam możliwość całkiem dogodnych i bezproblemowych zakupów na amazonie, to aż tak bardzo nad brakiem polskich wydań nie będę boleć.

A oto powód moich żalów - zapowiedź piątego sezonu Merlina


Koniecznie muszę nadrobić zaległości.

26 lipca 2012

Szkodliwy nadmiar wolnego czasu

Jak mówi mądrość ludowa "Co za dużo, to niezdrowo". Dotyczy to również wolnego czasu, bo jak człowiek nie ma co robić, to głupoty mu do głowy przychodzą. Ten problem nie ominął również Hanki u której ferie tylko spotęgowały filozoficzną gorączkę. Intensywnie poszukuje przyczyn swojego wyobcowania, rozmyśla na polityką i pisze takie głupoty, na wspomnienie których do dziś oblewa się rumieńcem. Ale o tym możecie przekonać się sami.

23 lipca 2012

Bardzo dziki zachód


Czytanie Winnetou idzie dobrze. A nawet rzekłabym, że bardzo dobrze.  Do tego stopnia, że mi się prawie dziki zachód przyśnił. A właściwe to mnie o drugiej w nocy jakieś zawodzenie obudziło, które mój jakże przytomny umysł, jako rzężenie konającego psa zidentyfikował. Mojego psa (20 - 30 cm wzrostu, długości może ze dwa razy tyle, a żywej wagi nieco więcej niźli u kota), więc jako troskliwa właścicielka, pognałam czym prędzej biedne zwierzę ratować, by wyparowawszy w samej tylko bieliźnie na podwórze przekonać się, że domniemany konający zaanektował budę kompana (dużo większa i wygodniejsza niż jego własna) i smacznie sobie śpi. Co prawda, gdy zobaczył szefostwo na podwórku, spanie się skończyło i zaczęło się ujadanie, by udowodnić, że czuwa i ma wszystko pod kontrolą. Natomiast tajemnicze zawodzenie brutalnie ze snu wyrwany małżonek zidentyfikował, jako nocne kotów rozmowy. 

Strach się bać, co może być dalej, bo dopiero na 77 stronie jestem, a tu jeszcze ponad 500 bogatych w przygody czeka.

16 lipca 2012

Karol May: Reaktywacja

Są książki, które bawią niezależnie od wieku. Ale są równie takie, które czytane po latach zostają obdarte z całej magii i uroku, jaki miały kiedyś. Dlatego też, pewnych książek nie ruszam, bo nie chcę by wspomnienia wspaniałych chwil, jakie razem kiedyś spędziliśmy, zostały zniszczone. Do takich książek należały powieści Karola Maya. Od lat omijałam je szerokim łukiem, ale w dniu, w którym nasza biblioteka została zasilona książkami z innej, likwidowanej biblioteki, a ja wygrzebałam wśród nich tytuły, których w dzieciństwie niedane było mi przeczytać, ostatnia linia obrony padła..

Ponieważ Boże Narodzenie, które zawsze mnie bawiło i czytałam je kilkakrotnie w dzieciństwie, gdzieś mi się zawieruszyło, więc rada nierada sięgnęłam po drugą uwielbianą książkę - Winnetou. I wbrew wcześniejszym obawom, nadal bawię się tak samo dobrze jak kiedyś. I mam teraz większe możliwości by zapoznać się z całością twórczości Maya, co bez wątpienia uczynię. Howgh !

15 lipca 2012

Sokrates na Dzikim Zachodzie


Zima. Początek nowego roku i wyjątkowy czasu u Hanki, która z braku lepszych zajęć zaczyna zastanawiać się nad sensem istnienia. A ponieważ zbiegło się to w czasie z początkiem fascynacji twórczością Karola Maya (słyszał ktoś o Winnetou?), więc efekty są ciekawe.


Jak poprzednio komentarze i wyjaśnienia zapewniają mgr Hanka i Aine

12 lipca 2012

I think you need a doctor...

Ja kocham mieć obiekt uwielbienia. Wróć, ja MUSZĘ mieć obiekt uwielbienia. Od najwcześniejszych czasów, jak tylko zostałam świadomym widzem telewizji, zawsze miałam jakiegoś bohatera o którym mogłam śnić i marzyć, chociaż kilka ostatnich lat, to czasy wybitnej posuchy. Niestety związek z przystojnym agentem Mulderem był dość ciężki i lizanie ran po rozstaniu zajęło mi trochę czasu. Ale zjawił się ktoś, kto powoli i niepostrzeżenie przekonał mnie że warto ponownie zaangażować się w coś większego. Z oporami co prawda, ale wsiadłam do jego niebieskiej budki i... zaczęła się jazda