26 lipca 2012

Szkodliwy nadmiar wolnego czasu

Jak mówi mądrość ludowa "Co za dużo, to niezdrowo". Dotyczy to również wolnego czasu, bo jak człowiek nie ma co robić, to głupoty mu do głowy przychodzą. Ten problem nie ominął również Hanki u której ferie tylko spotęgowały filozoficzną gorączkę. Intensywnie poszukuje przyczyn swojego wyobcowania, rozmyśla na polityką i pisze takie głupoty, na wspomnienie których do dziś oblewa się rumieńcem. Ale o tym możecie przekonać się sami.


[2005.03.15]

95.02.01 Środa
Dylematy, czyli moje trzy grosze

„On nigdy nie kłamie, a słowa danego nie złamie. Znam go dobrze ponieważ razem się wychowaliśmy.”[ jest ktoś o kim nie wiem Hanello? ]
[o ile moja biedna pamięć mnie nie zawodzi to ten tekst również powstał na fali fascynacji Winnetu i dzikim zachodem, o sens proszę się nie pytać.]

Jutro jedziemy do I. Będę miała okazję odwiedzić bibliotekę [ o rany znow pojawia sie temat biblioteka - ja nie wiem dlaczego ty nie zostałaś bibliotekarką? ]. Do spisu zapomniałam wpisać „Tristana i Izoldę” [W tym momencie należy wyjaśnić, czym był spis. Był to najzwyklejszy zeszyt, w który wpisywałam wszystkie książki, które przeczytałam (tytuł – autor). Jak wpadłam na ten pomysł – nie mam zielonego pojęcia. Prowadziłam go około 2 lat, a później umarł „śmiercią naturalną” [dobrze ze nie robiłas spisu zakupów ]]. Remont mojej kolekcji został, przerwany niespodziewanym przyjazdem. Wczoraj wieczorem przyjechała J. [moja kuzynka]. Ostatnio weszło mi w nawyk rysowanie w pamiętniki. „Matematyka popularna” to bardzo ciekawa i interesująca książka [skoro to napisałam to pewnie sama w to nie wierzyłam. To musiał być na dodanie sobie otuchy. A może jednak wierzyłam?? ].

Rozważania filozofa nad sobą

Człowiek sam siebie nie zna dokładnie chociaż mogłoby się wydawać coś zupełnie innego [ rozbawiłam sie jak to przeczytałam]. Przez całe życie pznajemy sami siebie. Codziennie odkrywamy własne tajemnice nie znane dotąt nikomu, nawet nam samym. Kiedy zdaje się, że wiemy już o sobie wszystko nagle wyskakuje coś nieznane dotychczas, jakaś tajemnica i człowiek wydaje się samemu sobie kimś obcym, którego trzeba odnowa poznać. []

95.02.04 Sobota
Jeszcze do tej pory nie mogę uwierzyć iż aktor grający rolę Maca Harpera w „Niebezpiecznych ujęciach” nie żyje [Jakiś serial z wątkiem sensacyjnym. Mac Harper był głównym przystojniakiem w tym serialu]. Trochę to dziwne no nie [wcale nie, w końcu każdy musi kiedyś umrzeć]. Podano to w czwartek na zakończenie kolejnego odcinka [jak w każdym normalnym serialu]. Wkrótce 14 luty – Walentynki. Sama też postanowiłam napisać kilka walentynek których nie wyślę (to oczywiste [ no właśnie dlaczego? - pytanie retoryczne][a dlaczego?]). Okazuje się iż Karol May to pisarz cieszący się dużym dorobkiem. Okazuje się iż „Przez pustynię” ma powyżej pięciu tomów (obecnie mam piąty chocierz nie miałam ani trzeciego lub czwartego) napisał również serie Ród Rodriganów [ale nie było tam Winnetu i dlatego nie przeczytałam].

95.02.08 Poniedziałek
M. zaczyna mnie wkurzać[ też mi nowośc? ]. Od tej pory pamiętnik stanowi moją prywatną własność i nikomu nie wolno pchać w niego swojego nosa [ a ty znów to samo :)], bo jeśli nie posłucha to może mieć niezbyt miłe dla niego skutki [a to zostało napisane tak na wszelki wypadek gdyby ktoś jednak postanowił mój pamiętnik przeczytać, .] Moje przypuszczenia iż przez ferie zapiszę prawe połowę mojego pamiętnika się sprawdzą [bzdura, ale podziwiać optymizm]. Jak na razie prowadzę go i nie chcę tego przerywać [no nie byloby wesoło teraz jak byś przerwała ]

[ 2005.03.16. Ciąg dalszy nastąpi, i będzie nie gorszy niż to co powstało do tej pory.
2004.03.18 No to jazda z tym koksem ]
To co napisałam na końcu iż nie lubię gości potwierdza się w praktyce. [Czy ktoś może wyjaśnić mi sens tego zdania]. Wczoraj był istny najazd gości.[ Na końcu mojego pamiętnika było miejsce na zapisywanie szczególnie ważnych i doniosłych cytatów, oraz moich przemyśleń i haseł życiowych, takich jak np. cytowane powyżej nie lubię gości. Wykorzystałam do tego celu czerwony i zielony długopis – przecież były to niezwykle ważne rzeczy. Któregoś dnia przepiszę znajdujące się tam teksty. Obiecuję. Na dzień dzisiejszy właśnie skończyłam grać w Heroes3 i ... nie wiem co mam napisać . Może później pójdzie lepiej. Wróćmy do moich przeżyć duchowych sprzed 10 lat] Mama marudzi że jestem odludkiem. Ale ja taka chcę być [Jak widać objawy nastawienia antyspołecznego pojawiły się u mnie bardzo wcześnie, i jak okazało się w późniejszych latach trudno je było/jest wykorzenić]. Nie ma nikogo w pobliżu o podobnych zainteresowaniach do moich [I tak jest właściwie do tej pory]. Jestem nieco inna niż reszta moich rówieśników [w tym czasie miałam dwie ręce, dwie nogi i całą resztę na właściwym miejscu, a żeby czułki mi wyrosły to jakoś sobie nie przypominam. A może i nie wszystko było na właściwym miejscu? Po prostu część moich problemów próbowałam wytłumaczyć sobie swoją odmiennością. Samotny wojownik, nie rozumiany przez społeczeństwo...  Zaczynam już bredzić]. Kiedy innych interesuje muzyka zespoły muzyczne, kasety z nagraniami tych zespołów, zabawy itd. ja akurat mam odmienne zainteresowania [ponieważ w tym czasie byłam nieprzytomnie zakochana w Winnetu i Old Shatterhandzie, a nieco wcześniej w Panu Samochodziku]. Lubię matematykę i nauki ścisłe, takie jak chemia, astronomia, fizyka i archeologia [czy archeologię zalicza się do nauk ścisłych??? Co do chemi to w tym czasie musiałam dorwać w bibliotece dwie wielkie książki do chemii – jedną do nieorganicznej a drugą do organicznej. Poza wstępem nic z nich nie zrozumiałam, ale fajnie było potaszczyć je w plecaku (takie 4 kg więcej nie robiło różnicy)]. Muszę stwierdzić iż matematyka to nie tylko rachunki. Matematyka jest piękna [muszę stwierdzić że to pierwsze to prawda, a z tym drugim po trzech latach analizy matematycznej nie jestem w stanie się zgodzić].

Rozważania filozofa nad polityką

Ostatnie kilka dni są bardzo napięte w polityce [a znajdźcie dzień w którym w tej dziedzinie panował by spokój]. Toczy się wojna na górze pomiędzy koalicją a prezydentem. Dzisiaj było spotkanie Konwentu Seniorów z prezydentem. W telewizji była transmisja na żywo []. Przekrzykiwali się tam nawzajem [nic nowego, teraz też tak robią]. W domu panuje atmosfera antyprezydencka. Dziennikarze mogą poćwiczyć bieganie latając z sali od sali [ja się tak nie bawię. To tylko sprawozdanie co się tego dnia działo w polityce, nie ma tam żadnych moich wniosków. Ale nie zapomnę atmosfery tamtego dnia i uczucia że zapisuję niezwykle ważne rzeczy].

Książki „Matematyka popularna” nie uda mi się przeczytać przez ferie. Co do książek to one kryją w sobie niezaprzeczalne piękno [tak, dobre ilustracje]. Kiedy czytam jakąś książkę równa się to z tym jakbym oglądała jakiś film [to akurat pozostało mi do tej pory, ale nie dzieje się tak z każdą książką]. Do tej pory najbardziej podobają mi się książki Karola Maya. Najbardziej podoba mi się postać Karola (zwanego różnie) [ Teraz już nie darzę taką sympatią jego twórczości. Bohaterowie o kryształowych charakterach są co nieco irytujący. Główny bohater większości powieści Maya, to alter ego autora, o czym dowiedziałam się nieco później]. Mam zawszę ochotę coś tam zmieniać. [czytaj: śnić na jawie o dzielnym Old Shatterhandzie ]
            Dzisiaj w domu można oszaleć. Telewizor gra na cały głos ponieważ oglądają „politykę”. Zgłupieć tu  można [jak zawsze od polityki]. M. sobie za dużo już pozwala. Nie mogę już tego tolerować [czym mnie biedne dziecko tak zirytowało?].

95.02.11. Sobota
Dawno nie pisałam w moim pamiętniku [całe pięć dni !!!]. Jest wiele rzeczy które chciałabym napisać lecz boję się, że M. znajdzie pamiętnik i przeczyta to [To była jedna z głównych przyczyn pisania symbolami]. Musiałabym założyć nowy zeszyt o którym M. oczywiście musiałby nic nie wiedzieć. Mam dziwny zwyczaj, że zawsze muszę się wygadać. Postanowiłam ukryć ten pamiętnik lecz i tak nie będę miała pewności, że M. tego nie przeczyta. Tylko pewność, że ona nie wie na ten temat da mi spokój (całkowity) [już to widzę]. Kończą się ferie. Niedługo trzeba wracać do szkoły. [I ja też na dzisiaj kończę. Jest już po 24, średnia liczba błędów w zdaniu wzrosła dwukrotnie, a poza tym muszę jutro wstać i przygotować się do korków z fizyki i wieczornego najazdu gości. Chyba nadal za tym nie przepadam. Na następny dzień rozwinięcie wątku mojej odmienności i może zajmę się tajnymi stronami mojego pamiętnika (tymi z końca)].
[2005.03.21 Dziś do pracy słucham Rmf]

95.02.13 Poniedziałek
Muszę stwierdzić iż trudno jest o prawdziwych przyjaciół [muszę stwierdzić, że w tym okresie przejawiałam dziwne upodobanie do sówka „iż”. Jak dało się zauważyć pojawiło się ono bardzo często]. Ja lubię samotność [w momentach napadów stanu antyspołecznego, w innych przypadkach jestem przeciętnym przedstawicielem gatunku homo sapiens]. Być może cecha ta ukształtowała się we mnie w młodszych latach [tak, w zerówce]. Nigdy nie miałam przyjaciółki lub przyjaciela z prawdziwego zdarzenia. Takiego z którym można by porozmawiać na tematy które stanowią dziedzinę naszych wspólnych zainteresowań. Drugą przyczyną może być to, że mam zupełnie inne zainteresowania niż reszta młodzieży [dziesięć lat później to już nie stanowi żadnego problemu]. Gdy ich interesuje moda, muzyka, dyskotek to ja zajmuję się matematyką [litości, znowu], chemią [od dawna już nie], astronomią lub paleontologią [tu chyba nie chodzi o dinozaury, ale być może są to początki fascynacji teoriami Danikena] albo też czytam książki. Jestem odmieńcem i taka już pozostanę [co sądzę na ten temat pisałam już przy podobnym tekście z dnia 95.02.06, powtarzam jeszcze raz czułek wtedy nie miałam, ani też dodatkowej pary rąk, ani też innych zbędnych organów]. Lubię być sama z własnymi myślami [czasami tak, ale wszystko w granicach rozsądku]. Jestem samotnikiem [bzdura do n-tej potęgi].
            Wczoraj byłam u A. [odkąd pamiętam moja sąsiadka i koleżanka, w pewnym momencie znajomość się urwała (jakieś 5 lat temu), ale zbytnio jej nie opłakuję]. Ma ona słowniczek angielsko–polski. Przy jego pomocy rozszyfrowałam nazwisko Old Shatterchand i Old Firechand. Od dawna już wiedziałam, że słowo old oznacza stary, nie mogłam rozszyfrować natomiast reszty. Okazało się również, że słowo shatterhand jest połączeniem dwóch słów. Oto jak brzmią to nazwiska po polsku [dodajmy, że w tłumaczeniu bardzo dosłownym]
Old – Stara                         Old – Stara
Shatter – rozbijająca            Fire – ognista
hand – ręka                         hand – ręka
Śmieszne no nie.
            Skończyły się ferie [i wbrew zapowiedzią, że zapiszę cały zeszyt zapisałam tylko 12 kartek]. Minął pierwszy dzień szkoły. Nie mam dzisiaj na nic ochoty niechce mi się nawet uczyć. Na polskim czytaliśmy „Dzienniki” Żeromskiego. Okazało się że on też lubił samotność, tak jak ja []. Miałam kupić zeszyt na nowy pamiętnik lecz zrezygnowałam z tego. Postanowiłam ciągnąć ten pamiętnik dalej. Bardzo lubię rozmyślać kiedy jestem sama [bądźmy szczerzy w większości takich sytuacji nie ma nic innego do roboty]. Muszę stwierdzić iż [znowu] Karol May to mój ulubiony pisarz. Bardzo polubiłam postać Old Shatterhanda – Kary ben Namsiego [alter ego pisarza] Swym zwyczajem wtrącam swoje trzy grosze [czytaj: śnię na jawie o dzielnym Old Shatterhandzie ]. Ostatni przeczytałam „Boże narodzenie” z niego dowiedziałam się tytułów kilkunastu książek May. Okazuje się iż napisał bardzo wiele książek [których już nie zdążyłam przeczytać bo moja fascynacja dzikim zachodem już minęła. W tamtym czasie byłam gotowa wziąć każdą książkę pod którą podpisałby się May].

95.02.14 Wtorek
Sprawdzian z geografii wypadł niezbyt wesoło. Zawsze kiedy idę spać lub obudzę się w nocy, albo też rano zawsze rozmyślam nad książkami Karola Maya [a dokładniej o dzielnym i bohaterskim Old Shatterhandzie, ale o tym już pisałam. Dla mnie naprawdę w tym okresie nie istniało nic poza dzikim zachodem. A później przyszedł Mulder z Archiwum X , ale to już inna historia].

95.02.17 Poniedziałek
Dylematy,czyli moje trzy grosze
Dzisiaj znowóu po raz chyba trzeci z kolej zabrałam się oo opisania moich przeżyć z 2 lutego (szczegółowo napiszę przy innej okazji) [a może jednak teraz    . Otóż drugiego lutego tegoż roku był pamiętny odcinek w którym dowiedziałam się o śmierci głównego przystojniaka w „Niebezpiecznych ujęciach”, czemu dałam częściowo wyraz w zapiskach z 95.02.04]. Lubie być sama lecz nie zawsze. Niekiedy chcę żeby ktoś ze mną był [nareszcie jakiś głos rozsądku w tej sprawie].
Rano kiedy jadę autobusem [do szkoły] lubię przyglądać się drzewom. Niektóre z nich rosnące samotnie wyglądają cudownie. Gałązki tworzą delikatną siateczkę co co powoduje, że bardzo piękne. Możliwa jest Wtedy gdy nie ma Kiedy pokryją się gęstą koroną z liści tracą swój urok [teraz jeżdżąc do pracy nie mam już czasu na podziwianie piękna przyrody za oknem. A później na fali fascynacji Winnetu popełniłam tekst który został zaliczony do działu „Dylematy ...” ].
[2005.04.10 Po dłuższej przerwie która jest niezbędna w tym przypadku, aby móc zachować zdrowy rozsądek (zbyt długie czytanie własnego pamiętnika jest w stanie wpędzić człowieka w obłęd, co niemalże nastąpiło ), mogę wziąć się do dalszej pracy.]

95.02.19 Niedziela
Chyba przestanę pisać dylematy bo niektóre są naprawdę śmieszne [albo żenujące] i M. może się z nich zbyt wiele dowiedzieć [hehe... napisałam po czym ... stworzyłam chyba najdłuższy tekst zaliczony do działu dylematy, ale ze względu na czytelników lepiej go nie przytaczać. No dobra, nawet po dziesięciu latach wolę się pod tym nie podpisywać . Czytelnicy mogliby się jedynie zdrowo ubawić.]
To co piszę teraz nie zawsze zgadza się z tym co pisałam kiedyś [sens obecnie nieznany].

95.02.20 Poniedziałek
Czytanie własnych wspomnień bywa często zabawne. Warto czytać to co napisało się kiedyś. Możemy się spokojnie zastanowić na tym. Zupełnie na trzeźwo [o tak & ] To co kiedyś napisałam na temat przesłania zawartego w książkach Karola Maya wydaje mi  się nieco przesadzone [a jednak nie było ze mną tak źle. Uff... co za ulga].
Życie toczy się dalej. Każdy dzień nie wiele różni się od drugiego. W szkole wszystko idzie jak zwykle. W czwartek Będzie wywiadówka z zebraniem dla rodziców. Pani Lubińska dała nam pocieszającą wiadomość. W czwartek na dwóch godzinach piszem eliminacje do konkurs matematycznego. Reszta rozumie się sama przez się [po latach niestety nie].
To opowiadanie które pisaliśmy na polski [teraz już nie pamiętam jakie] obudziło we mnie talent literacki [i tu pora zatrzymać się na dłuższą chwilę. To jest pierwsza notatka tego typu, ale ten wątek przewija się przez cały ten pamiętnik. Mając lat naście byłam w pewnym momencie święcie przekonana o posiadaniu ukrytego talentu pisarskiego i czyniłam wszelkie starania w kierunku rozwinięcia go. To znaczy w wolnych chwilach bazgroliłam swoje opowiadanka, a w pewnym okresie nawet wiersze. Na moje (nie)szczęście pierwszym recenzentem mojej twórczości poetyckiej była M., która omalże nie udusiła się ze śmiechu, czytając to. W tamtym okresie wywołało to moje święte oburzenie. Niestety większość moich wierszy zaginęła , oprócz tych kilku, które zapisałam w pamiętniku, ale dla dobra ogół nie będę ich przytaczać. Będąc na studiach zarzuciłam całkowicie wszelkie próby pisarskie i rozstałam się z mrzonkami o karierze literackiej, chociaż do czasu do czasu mam napady pisania pamiętników. Tak było na trzecim roku po tym jak naczytałam się Bridget Jones i całkiem niedawno po dziennikach Adriana Mole]. A teraz o czym już pisałam kiedyś oto moje przeżycia z  dnia 2 lutego [których jednak tu nie będzie. Całość zajmuje trzy strony i nie chce mi się tego zbytnio przepisywać, ale może jeszcze zmienię zdanie]

95.02.22 Środa
Często się zastanawiam czy by nie napisać jakiegoś opowiadania. Zaczęłam czytać „Fotoplastykon”. Kiedyś był taki film ...

95.02.23 Czwartek
Dziś pisaliśmy konkurs matematyczny. Było nas około 11 osób. Pisaliśmy przez dwie godziny lekcyjne. Zrobiłam 4 zadania z 5 pięciu. Było fajnie. Mieliśmy cherbatę i pani częstowała ciastkami. czuję się dziś cudownie.
Udostępnij:

4 komentarze:

  1. O ludu, przeraża mnie ten fanatyzm May'owo-matematyczno-pisarski X3 Ale to może dlatego, że za wiele nie pamiętam ze swojego 'dzieciństwa' i po prostu zapominam też o jakimś moim fanatyzmie... A nie, wróć! Diznozaury! Mogłam cały czas czytać i gadać o dinozaurach ^ ^

    No i oczywiście uśmiałam się co nie miara~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fanatyzm to była tylko łagodna wprawka przed tym co miało dopiero nadejść, ale o Archiwum X nie pisałam już tak dużo, za to zbierałam wszelkie możliwe gazety w których była jakakolwiek wzmianka o tym.

      Usuń
  2. Do słowa "iż" to i ja mam sentyment i często go używam. Bardzo dojrzały umysł, no i miłością do matematyki i ja pałałam, aż do studiów, tu tak zwana miłość przerodziła się w wredną profesorkę. dobrze, że ja swój pamiętnik spaliłam, a zrobiłam to jakieś 3 lata temu (dobrze, bo tylu bzdur to na oczy nie widziałam)...
    Jakoś nigdy nie mogłam ogarnąć twórczości Maya, może dlatego, że nie znoszę dzikiego zachodu, ale to przez Jhona Wayne'a i jego wiecznie czyste i uprasowane koszule na "dzikim zachodzie" (w tym kurzu i brudzie), gdzie indianie cały czas porywają kobiety i dzieci, a przez cały odcinek nie ma nawet włosa po tych kobietach i dzieciach :)
    bardzo mi się podobają przemyślenia Hanki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi w pokochaniu Dzikiego Zachodu pomogła "Doktor Quinn", bo czytanie Maya zbiegło się z oglądaniem serialu.
      Idealny wygląd niezależnie od panujących warunków, to ogólna bolączka ówczesnych produkcji, bo w filmach płaszcza i szpady nawet żebracy są bardzo dobrze ubrani i wyjątkowo czyści.

      Usuń