Moje dzieło literackie numer dwa (numer jeden jest tu), które tak jak poprzednik, swoją premierę miało na forum Polskiej Bazy Fanfiction. A ponieważ od owej premiery minął (prawie) rok, więc czas najwyższy aby i na blogu zagościło.
Awers: Ona
Ona jest stateczna i poważna, tak jak przystało na mężatkę i nauczycielkę w prowincjonalnej szkole, bo przecież „pani profesor”, nie może zachowywać się niczym trzepnięta nastolatka. Małe miejscowości mają swój niezaprzeczalny urok, ale coś takiego jak anonimowość w nich nie istnieje. Z jednej strony jest to dobre, ale z drugiej... jak jesteś na „ważnym stanowisku”, to nie wiadomo jakbyś się starał, niejako z urzędu zostajesz miejscowym celebrytą, którego każdy krok jest bacznie obserwowany. I Ona doskonale o tym wie. Z jednej strony stara się tym nie przejmować ponad miarę, tak samo jak większością spraw, na które nie ma wielkiego wpływu, wychodząc z założenia, że „jakoś to będzie”. Cholerna optymistka, która nawet w najgorszej burzy potrafi dostrzec jasne strony. Z drugiej jest niczym małż siedzący w swojej skorupie, zawzięcie pilnujący, by świat zewnętrzny nie miał do niego zbyt dużego dostępu, bo zbyt szerokie otwarcie na świat, może się dla małża skończyć źle.
Pani Ostryga... o nudnych, przyziemnych marzeniach, takich jak dziecko, praca w następnym roku i większy dom. Stateczna, poważna i do bólu pragmatyczna...
Rewers: Ja
Po drugiej stronie jestem Ja. Dziecko? Nastolatka? Bo na pewno nie jestem dorosła, niezależnie od tego, co twierdzi metryka. Nie ma we mnie za grosz powagi i rozsądku, ale za to nerwicami i obsesjami mogłabym obdzielić kilka osób. Tak samo jak emocjonalną niestabilnością i nagłymi wahaniami nastrojów. W jednej chwili potrafię się śmiać, by w następnej uderzyć w płacz. Ot tak bez większego powodu, z czystej potrzeby wylania chociażby kilku łez. Tak samo mogę rozdawać naiwną wiarę w ludzi. I w bajki o rycerzach na białym koniu, księżniczkach zamkniętych w wysokich wieżach i miłości od pierwszego wejrzenia. I jak do tej pory nic nie jest w stanie mnie z tej naiwnej wiary wyleczyć. Ale jak nie wierzyć w takie bajki skoro sama jestem bohaterką jednej z nich. Ja i mój Książę... trochę to trwało zanim w swojej bajce mogłam powiedzieć „a potem żyli długo i szczęśliwie”, ale od pierwszego spotkania jakaś część mnie wiedziała, że któregoś dnia będzie mój. I tylko mój.
Księżniczka na ziarnku grochu... z głową w chmurach i sercem na dłoni. Żyjąca w świecie bajek i niemająca pojęcia o rzeczywistości...
Moneta: Ona i Ja
Osobno jesteśmy bezradne. I wyjątkowo nieznośne. Kto wytrzymałby z racjonalną Panią Ostrygą? Albo z nadwrażliwą Księżniczką? Osobno... osobno nie mamy szans na przetrwanie.
Ostryga nie może być wiecznie zamknięta w swojej skorupie. Aby żyć musi od czasu do czasu otworzyć się na świat zewnętrzny, nawet jeśli wtedy do skorupy może dostać się sprawiający ból kamień. Ale z czasem takie kamienie zamieniają się w zachwycające perły, dlatego też pilnuję by Pani Ostryga nie zamknęła się szczelnie w swojej skorupie. Beze mnie Pani Ostryga dawno by już skamieniała.
Księżniczki są delikatne. Tak delikatne, że nawet przez dwadzieścia materaców i tyleż samo puchowych pierzyn, są w stanie wyczuć maleńkie ziarnko grochu, więc potrzebują naprawdę mocnego pancerza, by je przed takimi ziarnkami bronił. Księżniczki nie są racjonalne i rozsądne. Księżniczki potrzebują kogoś, kto wyznaczy im granice i będzie chronił je przed skutkami ich własnych czynów. Kogoś, kto nie pozwoli im po raz kolejny uciec przed Księciem z Bajki, dlatego też Pani Ostryga z całą jej statecznością i rozwagą jest mi niezbędna do życia niczym powietrze, którym oddycham. Bez Pani Ostrygi już dawno pozostała by ze mnie tylko mokra plama.
Jesteśmy od siebie różne, niczym dwa przeciwstawne żywioły, ale jednocześnie uzupełniamy się nawzajem, niczym dwie strony tej samej monety. Osobno tak naprawdę nie istniejemy...
Ona i ja
Jesteśmy od siebie różne, niczym dwa przeciwstawne żywioły, ale jednocześnie uzupełniamy się nawzajem, niczym dwie strony tej samej monety. Jesteśmy jak awers i rewers...Awers: Ona
Ona jest stateczna i poważna, tak jak przystało na mężatkę i nauczycielkę w prowincjonalnej szkole, bo przecież „pani profesor”, nie może zachowywać się niczym trzepnięta nastolatka. Małe miejscowości mają swój niezaprzeczalny urok, ale coś takiego jak anonimowość w nich nie istnieje. Z jednej strony jest to dobre, ale z drugiej... jak jesteś na „ważnym stanowisku”, to nie wiadomo jakbyś się starał, niejako z urzędu zostajesz miejscowym celebrytą, którego każdy krok jest bacznie obserwowany. I Ona doskonale o tym wie. Z jednej strony stara się tym nie przejmować ponad miarę, tak samo jak większością spraw, na które nie ma wielkiego wpływu, wychodząc z założenia, że „jakoś to będzie”. Cholerna optymistka, która nawet w najgorszej burzy potrafi dostrzec jasne strony. Z drugiej jest niczym małż siedzący w swojej skorupie, zawzięcie pilnujący, by świat zewnętrzny nie miał do niego zbyt dużego dostępu, bo zbyt szerokie otwarcie na świat, może się dla małża skończyć źle.
Pani Ostryga... o nudnych, przyziemnych marzeniach, takich jak dziecko, praca w następnym roku i większy dom. Stateczna, poważna i do bólu pragmatyczna...
Rewers: Ja
Po drugiej stronie jestem Ja. Dziecko? Nastolatka? Bo na pewno nie jestem dorosła, niezależnie od tego, co twierdzi metryka. Nie ma we mnie za grosz powagi i rozsądku, ale za to nerwicami i obsesjami mogłabym obdzielić kilka osób. Tak samo jak emocjonalną niestabilnością i nagłymi wahaniami nastrojów. W jednej chwili potrafię się śmiać, by w następnej uderzyć w płacz. Ot tak bez większego powodu, z czystej potrzeby wylania chociażby kilku łez. Tak samo mogę rozdawać naiwną wiarę w ludzi. I w bajki o rycerzach na białym koniu, księżniczkach zamkniętych w wysokich wieżach i miłości od pierwszego wejrzenia. I jak do tej pory nic nie jest w stanie mnie z tej naiwnej wiary wyleczyć. Ale jak nie wierzyć w takie bajki skoro sama jestem bohaterką jednej z nich. Ja i mój Książę... trochę to trwało zanim w swojej bajce mogłam powiedzieć „a potem żyli długo i szczęśliwie”, ale od pierwszego spotkania jakaś część mnie wiedziała, że któregoś dnia będzie mój. I tylko mój.
Księżniczka na ziarnku grochu... z głową w chmurach i sercem na dłoni. Żyjąca w świecie bajek i niemająca pojęcia o rzeczywistości...
Moneta: Ona i Ja
Osobno jesteśmy bezradne. I wyjątkowo nieznośne. Kto wytrzymałby z racjonalną Panią Ostrygą? Albo z nadwrażliwą Księżniczką? Osobno... osobno nie mamy szans na przetrwanie.
Ostryga nie może być wiecznie zamknięta w swojej skorupie. Aby żyć musi od czasu do czasu otworzyć się na świat zewnętrzny, nawet jeśli wtedy do skorupy może dostać się sprawiający ból kamień. Ale z czasem takie kamienie zamieniają się w zachwycające perły, dlatego też pilnuję by Pani Ostryga nie zamknęła się szczelnie w swojej skorupie. Beze mnie Pani Ostryga dawno by już skamieniała.
Księżniczki są delikatne. Tak delikatne, że nawet przez dwadzieścia materaców i tyleż samo puchowych pierzyn, są w stanie wyczuć maleńkie ziarnko grochu, więc potrzebują naprawdę mocnego pancerza, by je przed takimi ziarnkami bronił. Księżniczki nie są racjonalne i rozsądne. Księżniczki potrzebują kogoś, kto wyznaczy im granice i będzie chronił je przed skutkami ich własnych czynów. Kogoś, kto nie pozwoli im po raz kolejny uciec przed Księciem z Bajki, dlatego też Pani Ostryga z całą jej statecznością i rozwagą jest mi niezbędna do życia niczym powietrze, którym oddycham. Bez Pani Ostrygi już dawno pozostała by ze mnie tylko mokra plama.
Jesteśmy od siebie różne, niczym dwa przeciwstawne żywioły, ale jednocześnie uzupełniamy się nawzajem, niczym dwie strony tej samej monety. Osobno tak naprawdę nie istniejemy...
Niezmiennie uważam, że dzieło jest przeurocze :) Tak głęboko opowiadać o samej sobie, rozumieć siebie i swoje słabości, to mało kto potrafi.
OdpowiedzUsuń<idzie odpalić pierwsze dzieło>