Jaram się...
- Moim nowym komputerem, bo to oznacza, koniec wojen z Panem i Władcą o dostęp do klawiatury (i całej reszty komputera również). Teraz każde z nas dysponuje swoim własnym "pożeraczem czasu" i wszyscy są szczęśliwi.
- "Krzyżakami" Henryka Sienkiewicza i jest to taki sam poziom ujarania, jak przy pierwszym czytaniu ponad dwadzieścia lat temu (czyli znowu mamy fioła na punkcie Zbyszka z Bogdańca i dostajemy ślinotoku na widok fotosów z filmu, w jakie jest zaopatrzone papierowe wydanie będące w naszym posiadaniu). Jak widać stara miłość nie rdzewieje.
- Stworzeniem zabójczego bloga (przynajmniej dla ocenialni). Pod koniec zeszłego miesiąca Wszechstronni oficjalnie zawiesili swoją działalność, a jest to trzecia ocenialnia w której mój blog oczekiwał na wyrok i która zakończyła, bądź na czas nieokreślony zawiesiła działalność (poprzednie dwie, to Szczypta Krytyki, która próbuje powstać z martwych i nieistniejące już Oceny z Piekieł).
- Fanfikami do Gwiezdnych Wrót, bo udało mi się znaleźć romans historyczny (akcja dzieje się na przełomie XVII i XVIII wieku) z bohaterami serialu. I to jest naprawdę zacny romans spełniający większość kryteriów dobrego harlequina, co w połączeniu z SG-1 (próba wyobrażenia sobie pułkownika O'Neilla w stroju z epoki, spowodowała długotrwałe zawieszenie się systemu operacyjnego zawiadującego moim mózgiem) jest dla mnie wystarczającym powodem, by rzeczoną historię wielbić i nie zauważać potknięć i niezgodności z kanonem.
- FanFiction.Net i ich głupie ograniczenie na kopiowanie tekstów. Nie wiem po co jest, bo jak ktoś chce, to się i tak do danego tekstu dobierze, a w dobie czytników zmuszanie ludzi do czytania na komputerze jest idiotyczne. O tym chyba doskonale wiedzą twórcy Archive of Our Own, gdzie każdy fanfik można ściągnąć w formatach czytnikowych (i nie tylko).
- Zestaw szkoleń jakie zafundowano nam w pracy, bo nie dość, że po dziewięciu latach nadal nie rozumiem tego napuszonego bełkotu, to po każdym takim szkoleniu moja niechęć do szkolnej biurokracji rośnie wykładniczo. Trzeba było zostać na zwolnieniu, to by człowiek sobie nerwów nie psuł.
- Śmierć jednego z drugoplanowych bohaterów w Gwiezdnych Wrotach. Co prawda tam ciągle ktoś ginie, ale akurat do tej postaci łatwo się przywiązać i na odcinku w którym zginęła się popłakałam. A swoją drogą, to był mistrzowski odcinek, bo przez długi czas nie było wiadomo kto zginął, a to co sugerowały wydarzenia, mogło przyprawić o zawał serca.
- Skończyć z czytaniem dyskusji o tym jak pisać należy, a jak się nie powinno, ponieważ nadmiar tego typu informacji zabija we mnie całą radość z czytania. Bo trzeba wiedzieć, że w literaturze, to ja praktycznie wszystkożerna jestem i na równi z twórczością Prousta uwielbieniem darzę głupawe romanse bazujące na najbardziej oklepanych schematach. A jak się wewnętrzny literacki pseudoktytyk w lekturę zaczyna wtrącać, to się czytać odechciewa, i co najgorsze, to nie tylko głupiutkich romansideł.
Krzyżacy bardzo mi się podobali, byłam przez to w niezłym szoku :P
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, czemu ludzie biorą udział w ocenianiu swojego bloga na takich subiektywnych stronach. Dla reklamy?
W czym Was szkolili?
Z postanowieniem się jak najbardziej zgadzam, zdrowo :)
Do oceny zgłosiłam się z ciekawości, jak mój blog wygląda w oczach osoby z innego pokolenia, bo zazwyczaj w ocenianie bawią się osoby przynajmniej o dekadę (jak nie dwie) młodsze ode mnie. Ale niestety ciekawość nie została zaspokojona, a kolejnej ocenialni nie chce mi się już szukać.
UsuńSzkolą nas w tym co zwykle, czyli jak pracować z uczniem, z rodzicem oraz jak i jakie papiery przygotować aby dobrze wypaść na kontroli zwanej ewaluacją. I to jest gorsze niż siedzenie w komisjach maturalnych, bo na maturze można przynajmniej pobujać w obłokach, a tu trzeba udawać minimum zainteresowania tematem.
A propo tego jak się powinno pisać, a jak nie mam pewien pomysł, a propo dramawiki ;D. Ale to sobie zostawiam na wakacje i w sumie skonsultuje go z tobą wtedy jak znajdziesz czas haha :D.
OdpowiedzUsuńW wakacje to ja najczęściej czasu nie mam, więc możesz mi pisać teraz :)
UsuńTeraz to ja mam wariavctwo, ale może się uda na początku czerwca coś do ciebie naskrobac ;)
UsuńDobrze, że żyjesz.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Krzyżaków, ale Zbyszko z Bogdańca doprowadzał mnie zawsze do torsji. Ja mam innego ulubieńca, ale się nie przyznam.
Ocenialnie blogów, chyba w ogóle mają krótką żywotność. :P Zazwyczaj tworzą je nastolatki, które i tak pisać, tworzyć za bardzo nie umieją...
Szkolenia to zło.
Przyznaj się, przyznaj, bo mi ciekawość spokoju nie daje, któż był w stanie naiwnego i w gorącej wodzie kąpanego Zbyszka pokonać.
UsuńJego ojciec. Facet z krwi i kości, a nie mdły jak pomyje na wodzie Zbyszko. Poza tym ja tak mam, że moimi ulubionymi bohaterami są ludzie dziwni, specyficzni i bardzo, bardzo charakterystyczni. Wolałam również Juranda ze Spychowa, choć nie pozytywnie, ale wzbudzał we mnie jakieś emocje.
UsuńHmm, czy pułkownik O'Neill to ten, co myślę? ;)
OdpowiedzUsuńEj, a nie ma jakiegoś programu, który pozwala wkopiować mu tekst i sam przerobi do formatu czytnikowego? Bo to jakiś żart jest, co by w dzisiejszych czasach...
To ten sam pułkownik O'Neill o którym już kilkukrotnie wspominałam, a jego nie da się nie kochać.
UsuńW sumie program potrzebny nie jest, bo wystarczy stronę zapisać, tylko jako HTML i wszelkie zabezpieczenia odnoście kopiowania padają. A program jest (np. Send to Kindle), ale przy wielorozdziałowych historiach jest mało praktyczny, bo każdą stronę na czytnik wysyła osobno. I tu AO3 wygrywa, bo u nich całą historię (niezależnie od liczby rozdziałów) można ściągnąć jednym kliknięciem.