13 marca 2016

Czasem słońce, czasem deszcz...

UWAGA: Na tym blogu pojawiał się różne dziwne i pokręcone teksty, ale niniejszy bije je wszystkie razem wzięte o głowę. Jesli po przeczytaniu nie będziecie wiedzieć o co chodzi, to się nie przejmujcie, Autor, też nie ma pojęcia co miał na myśli pisząc poniższe słowa.

Ponieważ ostatnio długo my milczeli, więc nim wrócim do zwyczajowego jarania się niczym sucha trawa na rowie wiosną, postanowili my rzucić kilkoma zupełnie zbędnymi wieściami z naszego życia. A ponieważ lubim porządek (tylko mamy pierońskie problemy z jego utrzymaniem w pokoju), więc całość będzie w punktach, bo inaczej zrobiłby się chaos.

1. Jak wydać nadal jesteśmy żywi, tylko żeśmy nieco naszą aktywność ograniczyli i ostatnimi czasy można było nas spotkać głównie na Polskiej Bazie Opowiadań i Fanfiction, gdzie żeśmy się statusu moderatora dorobili (z czego jesteśmy dumni jak z mało czego, co w życiu żeśmy osiągnęli). Ale wiosna idzie, humor nam się poprawił (głównie dzięki „wspomaganiu”) i zaczyna nas nosić, więc w najbliższym czasie pewnie częściej będziem tu pisać.

2. Jak widać blog dorobił się nowego wyglądu. Pierwej myśleli my o skasowaniu go (i przy okazji połowy naszego życia), ale z wrodzonego lenistwa (my urodzili się w niedzielę) nie wprowadzilim tego w czyn. A później dowiedzielim się, że po listopadzie cierpim na zespół stresu pourazowego, co wyjaśniło nam nie tylko to, ale i wiele innych dziwnych pomysłów jakie mielim. I prawie uczyniło nas szczerbatym, bo że mamy długotrwałe obniżenie nastroju, to my się spodziewali i ta diagnoza nas nie zaskoczyła, ale PTSD było zupełną niespodzianką. I to do tego stopnia, że nasza szczęka postanowiła wykopać tunel do Australii, (bo uznała, że opadnięcie na podłogę to za mało) i cudem tylko my ją powstrzymali.

3. W związku z powyższym (tzn. PTSD, nie nowym wyglądem bloga) cierpim, bo nie możem oglądać Saving Hope, The Night Shift jak i również Gwiezdnych wrót. Pierwsze dwa to seriale medyczne, a my chwilowo mamy dość kontaktów ze służbą zdrowia, bo tylu lekarzy ilu my nawiedzili w ciągu ostatniego pół roku, to drzewiej przez dziesięć lat my nie oglądali. Gwiezdnych wrót nie możem oglądać, bo nim listopad wywrócił nam życie do góry nogami, nie mając nic do roboty urządzilim sobie włóczęgę po galaktyce w towarzystwie Jedynki, przez co mocno nam się z listopadową traumą kojarzy.

4. Ale za to kopnęlim się w tyłek i zaczęlim oglądać Star Trek: Następne Pokolenie. I uświadomilim sobie, że jako dziecko widzielim tylko sezon pierwszy (który pamiętamy do tej pory; serio wystarczył nam początek odcinka by wiedzieć co będzie dalej, czasami nawet z detalami), więc teraz dzielnie nadrabiamy zaległości.

5. W związku z włóczeniem się po galaktyce w towarzystwie załogi Enterprise, zaliczylim kilka odjechanych snów. Zanim przyśnił nam się Riker, który raz z doktorem Housem (!), ratował Ziemię przed inwazją kosmitów, to pierwej śnili my naszą wersję Ściganego, w której pomagali my uciekać Patrickowi Swayze (nie wiemy dlaczego uciekał), a następnego dnia, włóczyli my się po pustynnych katakumbach i sklepach hydraulicznych (!) w towarzystwie Chrisa Pine, szukając ozdób do produkcji pisanek, by na koniec, w jakiejś zapyziałej stołówce spotkać Pierwszego Doktora. I się cały czas zastanawiamy, czy nasze sny osiągnęły nowy poziom, czy to po prostu skutek uboczny tabletek które bierzem.

6. Dostalim pisanko-pierdolca, którego zaczynamy się bać. W sumie ozdóbko-pierdolca dostajemy dwa razy do roku, i z obłędęm w oczach produkujem ozdóbki na Boże Narodzenie lub Wielkanoc. I to jest normalne, i to nas cieszy. Boim się tylko skali, jaką nasz obecny pisanko-pierdolec osiągnął. Bo zrobilim już coś ponad setkę szydełkowych pisanek, po czym przerzucilim się na ozdabianie jaj cekinami, i doszli do wniosku, że brakuje nam materiałów. Czyli cekinów i szpilek, bo styropianowych jaj nakupilim zawczasu. Zwyczajowa próba poczekania „aż nam przejdzie” tym razem nic nie dała, a wręcz pogorszyła nasz stan. I ostatecznie wczoraj nakupili my cekinów, a dziś zamówili sobie pół kilo szpilek, by mieć czym te cekiny przypinać. Jak skończym produkcję (i pokonamy nasze wrodzone lenistwo), to się pochwalim co udało nam się stworzyć.
Udostępnij:

9 komentarzy:

  1. Przytulam i wysyłam wirtualne buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Również przytulam i mam nadzieję, że jakoś uda ci się pozbierać.

    Ponieważ jednak ty odświeżasz sobie TNG, a ja je poznaję, to proponuję dzielenie się wrażeniami w ramach nie myślenia o niemiłych rzeczach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest już zdecydowanie lepiej, ale do zupełnej normalności jeszcze trochę brakuje.

      Odświeżałam tylko pierwszy sezon. Pozostałych sześciu wcześniej nie znałam i też dopiero poznaję, ale wrażeniami chętnie się podzielę :)

      Usuń
  3. A ja się dalej nie mogę napatrzyć, taki ten blog śliczny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Doktor House ratujący Ziemię przed inwazją kosmitów :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolekcja pisankowa na pewno będzie piękna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymajta się!
    Śliczny ten nowy layout!

    OdpowiedzUsuń
  7. No to kobieta pełna d.... gębą . Wracaj do żywych
    Stary jestem

    OdpowiedzUsuń