29 stycznia 2017

Życia na Marsie początek... czyli historia o tym jak zostałam domorosłym artystą

I co najważniejsze, nie jest co wcale trudne. Wystarczy do tego tylko kilka rzeczy. W moim przypadku były to:
  • opakowania po jogurtach z figurkami
  • markery olejne
  • wyobraźnia połączona z umiejętnościami rysowania na poziomie przedszkola
Obecnie dostępna wersja "piracka", ale przyczyną szaleństwa była wcześniejsza
wersja z jednorożcami, których uzbierałam chyba ok. 20

Opakowanie po zdjęciu warstwy wierzchniej

Markery TOMA, wersja zwykła i "artystyczna"

I przy użyciu tych kilku składników powstało to:





A to dopiero początek, bo w szafie czeka jeszcze kilkanaście metrów bawełny, minky, filcu i najróżniejszych włóczek. Ale o tym, co z tego powstało będzie w kolejnym odcinku :)
Udostępnij:

6 komentarzy:

  1. Oooo, jakie to ładne :) To Twój własny pomysł? Cieszę się, że pokazujesz swoje prace na blogu. A tymi kubeczkami po jogurtach przypomniałaś mi, jak byłam mała i do kubeczków po danonkach dolepiałam oczy, buzie i czuprynki z plasteliny, robiąc takie danonkowe ludziki, a potem miałam niesamowity zaciesz, że pojawiły się te łaciate kubeczki Monte i mogłam robić krowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł, żeby jakoś ozdobić te pudełka wyszedł od mojej siostrzenicy, która nagminnie używała ich do zabawy jako domków dla figurek. A ponieważ białe były nudne, więc dobra ciocia postanowiła zrobić niespodziankę i uczynić pudełka bardziej kolorowymi.

      Usuń
  2. Podziwiam, gratuluję i czekam na dalsze dzieła.

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie to, czego sie spodziewałam po tytule, ale i tak fajne XD.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nielegalna produkcja jajek Faberge? Propsuję.

    OdpowiedzUsuń