23 grudnia 2013

Hanka w sieci

Ponieważ czasu wcale nie przybyło, a chęć pisania rośnie odwrotnie proporcjonalnie do posiadanej ilość wolnego czasu, więc ponownie na ratunek przybywa Hanka z jej życiowymi problemami. I pragnieniem zaistnienia w sieci.

2007.12.11 Wtorek
No i przemeblowałam sobie pokój ponownie, ale tym razem bardzo drastycznie bo mi się mebelki zupełnie wymieniły, jedynie biurko i fotel pozostały te same, no i komputer. Obecny stan mi się podoba – w sumie innego wyjścia nie mam. [A obecnie urzęduję w pokoju o połowę mniejszym, mam dwa razy więcej gratów niż wówczas i wieczny stan przejściowy, bo od trzech lat mamy z Panem i Władcą problem z zamówieniem porządnego biurka, zamiast starej i piekielnie niewygodnej ławy. Przynajmniej teoretycznie niewygodnej, bo jak widać mimo swoich braków nikomu nie przeszkadza.]

W sobotę wracając z Płocka zahaczyłam o empik, ponieważ już od kilku dni mnie nosi i mam ochotę coś kupić. [Nic wyjątkowego, mnie wieczne nosi, żeby coś kupić. Stan kiedy mnie „nie nosi” należałoby uznać za wyjątkowy.] Napaliłam się na te zakupy jak szczerbaty na suchary i... guzik z tego wyszło i to nie z powodu braku interesujących rzeczy na półkach. Zgodnie z powiedzeniem co za dużo to niezdrowo mając szeroki asortyment interesujących produktów nie mogłam zdecydować się na jeden konkretny. A bitwa toczyła się pomiędzy:
  • 12 tomem Brzoskwini – co prawda do tej pory nie przeczytałam ani jednego z 11 które stoją na półce (któregoś dnia przeczytam, na pewno), ale lubię mieć serie w komplecie. Właściwie kiedy zaczynałam zbierać Peach Girl dostępnych było 8 tomów i myślałam, że to koniec a tu... surprise – tomów jest 18. I co zrobić? Ano z moją manią trzeba zbierać do końca, poza tym podoba mi się kreska pani Uedy i przed sześćdziesiątką na pewno mangę przeczytam. Może nawet na anime się skuszę? [I guzik z tego wyszło. Mangi do końca nie uzbierałam, bo jak mi mania na Japonię przeszła to i szkoda mi było kasy na mangi wydawać, przeczytać też nie przeczytałam, i chyba do sześćdziesiątki nie zrobię, bo po głowie chodzi myśl aby się tego tytułu z półek pozbyć.]
  • 15 oraz 16 tomem Ranmy – kolejna manga który sprawił mi niespodziankę długością, ale mniejsza z tym. Ranma ½ należy do tych tytułów z którymi miałam ochotę zapoznać się do lat wielu tzn. od dnia kiedy pierwszy raz przeczytałam o nich w Kawaii. Na dotychczasowych ubawiłam się doskonale i mam nadzieję że reszta zapewni mi podobną rozrywkę [Sytuacja jak wyżej.]
  • filmem Salaam Namaste – nareszcie dostępny w naszym empiku. Przez 20 minut szukałam go na półkach, a później miałam problem czy wziąć edycję dwupłytową czy pojedynczą. Zawsze jeśli tylko istnieje taka możliwość to biorę wydanie delux, ale tym razem zaczęłam się nad tym zastanawiać. Nie bez znaczenia była tu cena filmu i stan mojego portfela, który ostatecznie przesądził o braku zakupów [Później kupiłam wypasione wydanie dwupłytowe, w końcu bycie obłąkanym kolekcjonerem jednak zobowiązuje.]
  • anime których wymieniać nie będę, bo za dużo tego dobrego było. [Na szczęście, bo pewnie i tak bym nie obejrzała.]
I w ten sposób zostałam z pustymi rękoma. Jednak na pocieszenie udało mi się znaleźć drugi odcinek dramy „Litr łez”. [Pierwsza drama jaką w życiu oglądałam. I pierwsza której oglądać nie skończyłam.]

2007.12.12 Środa: Imieniny miesiąca
Pisanie pamiętnika na potrzeby niby-bloga wcale nie jest takie proste jakby się to wydawało. Chyba trzeba będzie rozdzielić te dwie sprawy. [Jak widać pisać bloga chciałam już od dawna.]

Dziś jest zły dzień. Nic nie idzie tak jak powinno – poza apelem w szkole który był naprawdę świetny, ale cała reszta jest do niczego.

2007.12.13 Czwartek
Znalazłam wreszcie niszę dla mojej stronki. Od dziś jej głównym tematem będzie obrona i na nawracanie otaku na japońskie produkcje typu Live Action z PGSM i Seramyu na czele. W podjęciu decyzji pomogło mi kolejne forum na którym jak zwykle znalazłam jedynie posty w stylu „Jak oni mogli to zrobić”. Ja chyba masochistą w tym względzie jestem, ponieważ każdy normalny człowiek omijałby takie tematy z daleka by sobie nerwów nie psuć. Z drugiej strony za każdym razem mam nadzieję, że znajdę jakąś osobę której się PGSM podobało i nie będzie się czepiać wszechobecnego „plastiku”. W związku z tym zaczynam zbierać materiały o tokusatsu :) [Po pierwsze ja zawsze chciałam zaistnieć w sieci, co biorąc pod uwagę moją nasilającą się obsesję na punkcie prywatności może być nieco dziwne. Ale ja już tak mam, że potrzeba „bycia w stadzie” przeplata się z chęcią ucieczki na bezludną wyspę i zagrzebania się tam głęboko w ziemi. No i w sieci też zaistniałam (poza logiem), ale uwzględniając wspomnianą już obsesję zadowalam się rolą „szarej eminencji”. Po drugie próba obejrzenia (bo nigdy nie dobrnęłam do końca) Pretty Guardian Sailor Moon spowodowała u mnie miłość do seriali tokusatsu – czyli czegoś takiego jak Power Rangers (to też oglądałam), tyle że w oryginalnym japońskim wydaniu. A po odkryciu starych serii z lat 1960 – 1990 padło mi na mózg do tego stopnia, że nawet się o tłumaczenie napisów do jednej z nich pokusiłam.]

„Szukajcie a znajdziecie...” pierwsze efekty już są. Co prawda nie trafiła na polskich miłośników tokusatsu, ale na bloga pisanego przez japonkę. Po polsku :) [Blog nazywa się Niebieskie Niebo i od lat nie jest już aktualizowany.]

2007.12.14 Piątek: o zbieractwie
Wywaliłam ostatnio azureusa, ponieważ ustaliłam że jest niesamowicie pamięciożerny. Moja przenikliwa inteligencja i zdolność dedukcji podpowiedziały mi że to wersja 3.x jest taka, a starsze nie są tak wymagające. W związku z tym ponownie na moim kompie zagościła wersja 2.5.0.4 która po uruchomieniu okazała się równie pazerna co jej następczyni. Jak człowiek nie ma problemów to musi sam je sobie stworzyć. [Bo w tamtych czasach moją ulubioną rozrywką było doprowadzanie komputera do stanu nieużywalności.]

W związku ze świątecznymi porządkami przejrzałam sobie ostatnio listę anime jakie u mnie zalegają i mówiąc szczerze wpadłam w przerażenie. Na 70 tytułów jakie mam obejrzałam do końca tylko dwanaście, a kolejne pięć zaczęłam i dokończyć nie mogę. W czym tkwi problem?
  • chroniczny brak czasu spowodowany jego nieumiejętną organizacją [wada wrodzona i nieuleczalna, co już chyba gdzieś było zdiagnozowane];
  • niechęć do oglądania czegokolwiek na komputerze. Jak sobie człowiek dvd kupił to się nagle strasznie wybredny zrobił. Seans to jedynie na wygodnej kanapie (a nie fotel przed komputerem), przekątna 21 cali (a nie 17), możliwość włączenia polskiego lektora, no i jakość obrazu – rmvb to już ostateczność [teraz mam do dyspozycji odtwarzacz BR i 40 cali, ale dużo częściej oglądam na swoich o wiele mniejszych 21, bo cisza i brak komentarzy na temat moich serialowo-filmowych upodobań jest o wiele ważniejsze, niż duży ekran i super jakość obrazu];
  • Bollywood który zabiera większość wolnego czasu [zdechło jak wszystkie poprzednie fazy. Na pamiątkę zostało mi od groma i jeszcze trochę filmów];
  • tokusatsu i dramy które wypełniają lukę pozostałą po Bollywood [dramy oglądam sporadycznie, jak znajdę jakiś tytuł szczególnie godzien uwagi, a tokusatsu jak już nie mam co robić].
Chyba zmieniłam się w otaku zbieracza, a w święta zaległości nie nadrobię, ponieważ trzeba będzie zając się przygotowaniami, później „życiem towarzyskim”. Zupełnie inaczej wygląda sprawa wygląda z mangami. Tu nie mam żadnych zaległości, no poza Brzoskwinią do której jakoś się przekonać nie mogę. [I się nie przekonałam nadal. W otaku zbieracza się nie zmieniłam, bo pewnego pięknego dnia, zatargałam całą moją kolekcję (poza oryginalnymi wydaniami) do szkoły i oddałam pewnemu jeszcze większemu otaku niż ja.]

Założyłam sobie konto na imeem i mogę wreszcie reklamować moją ulubioną muzykę. [Taki serwis umożliwiający wrzucanie muzyki i tworzenie własnych palylist do udostępnienia na stronie, który od dawna już nie działa.] Na pierwszy ogień idzie mój ukochany album Noir Original Soundtrack 1. [Nadal go lubię i uważam za jeden z najlepszych soundtracków z anime.]

2007.12.18 Wtorek
Ja chyba litr łez wyleję jeszcze przed obejrzeniem całej dramy, a wszystko przez problemy ze ściąganiem. Następną zacznę dopiero oglądać ja ściągnę całą w komplecie. Obejrzałam już trzy odcinki, a dziś okazało się ze czwarty jest walnięty i muszę ściągnąć od nowa, a idzie to jak krew z nosa. Za to siódmego odcinka mam połowę a pozostałe dwie części padają w połowie ściągania lub na samym początku. Niech mnie ktoś przytuli... [Ale to na pewno nie problemy techniczne były przyczyną porzucenia tytułu w trakcie oglądania, bo któregoś dnia udało mi się całość skompletować.]

Wymęczyłam wreszcie logo do działu z dramami. W sumie przebudowa szablonu zajęła mi dwa dni, ale jak osioł uparłam się na ten konkretny i w sumie jestem z efektu końcowego zadowolona. [A teraz jak na niego patrzę, to dziękuję niebiosom, żem tej strony w życiu nie opublikowała, bo takiego koszmaru to dawno nie widziałam. Niestety moje poczucie estetyki w kluczowych momentach lubi sobie przysypiać.]

2007.12.20 Czwartek
Według pierwszych założeń miała to być strona poświęcona w głównej mierze wschodniej części świata licząc od miejsca mego zamieszkania, ale od dnia kiedy zrobiłam to postanowienie świat skurczył się i został tylko sam zachód. Po prostu nie mogę skupić się tylko na jednej rzeczy, dlatego też będę pisać o wszystkim po trochu, o sobie, o tym co uwielbiam i czego nie znoszę, i o wszystkich kierunkach tego świata. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego jakieś strawne danie. [Ale realizacją tego planu przyszło czekać jeszcze kilka lat.]

Ponowne ściągnięcie czwartego odcinka nic nie dało. Odcinek nadal wywala się przy samym początku, a później coś obraz nie przechodzi płynnie pomiędzy niektórymi klatkami. Masakra przy oglądaniu. [Co oznacza, że do czwartego odcinka dobrnęłam i na tym chyba się moje oglądanie skończyło.]

2007.12.27 Czwartek
Święta, święta i po świętach. Głupie to niezmiernie, ale się powstrzymać nie mogłam. Jakoś tak... Postanowiłam w ramach mojej kochanej stronki opublikować swoje stare pamiętniki, tylko na początku muszę poprawić dotychczasowy szablon. [A do skutku doszło dopiero teraz w ramach bloga, na którym nie muszę się martwić zbytnio szablonem]

Ilość literówek jaka udało mi się zrobić w ciągu ostatnich pięciu minut nie wróży dobrze na moje dzisiejsze pisane. A może wręcz przeciwnie będzie to dobry znak? Czas brać się do pracy. [I niestety nie wiem jak się to skończyło, bo tego już nie raczyłam zanotować. Ale nadal podczas pisania robię takie błędy, że czasami nie idzie teksty rozszyfrować.]
Udostępnij:

2 komentarze:

  1. Ja zawsze chciałam kupić Brzoskwinie, ale że mam słabość do ładnych wydań (jak będziesz miała okazję to obczaj polskie wydanie "Opowieść Panny Młodej" - nawet jak już mang nie czytasz to ten tytuł jest wart uwagi i zrozumiesz co mam na myśli przez dobre wydanie) to tyle czasu się waham, że chyba bym musiała kupić całą serię za grosze, żeby nie marudzić. Swoją drogą moją pierwszą dramą było live action "Brzoskwini" i też do dziś nie skończyłam po 2 epach XD!

    A ja obejrzałam całe PGSM, ha XD! Ogólnie fandom toku jest na tyle mały/niejednolity w Polsce, że aż przyjemny. Jak to mówią "każdy sobie rzepkę skrobie" i nie ma niepotrzebnych dram XD

    I po raz kolejny - nawet jak anime już nie oglądasz to i tak dobry soundtrack mogę ci polecić 8D! http://www.animexmusic.net/shingeki-no-kyojin---attack-on-titan.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się na razie do mang zbliżać nie będę, bo jeszcze mnie coś skusi, a w tym roku już tyle na książki wydałam, że przekroczyło to wszelkie granice rozsądku.

      Anime nie oglądam, ale z dobrym soundtrackiem zawsze chętnie się zapoznam. A ten jest naprawdę dobry :)

      Usuń