6 czerwca 2018

Mój portret (1/5)

Bo Mir chciała 50 ciekawostek o mnie. A ponieważ nie potrafię niczego robić prosto (w moim świecie najprostsza droga z centrum Polski nad morze prowadzi przez Zakopane), więc powstało coś takiego.

Tytuły kolejnych punktów zostały zaczerpnięte z serialu Gwiezdne Wrota. Polskie tłumaczenia pochodzą z Wikipedii. W nielicznych przypadkach,  kiedy tłumacz za bardzo pofolgował fantazji, są mojego autorstwa. 

Jest nim strach. Na drugie imię mam panika i ze wszystkich możliwych scenariuszy mój umysł zawsze bezbłędne potrafi wybrać najgorszy i próbuje nakręcić się nim w sposób ekstremalny.  

Coś, czego nie ogarniam, bo ilość osób, z którym jestem spokrewniona przekracza moje zdolność kojarzenia i zapamiętywania. Dziadkowie pochodzili z licznych rodzin, mama ma siedmioro rodzeństwa, tata miał tylko brata, ale za to nadrobił sporą ilością rodzeństwa ciotecznego mieszkającego w większości „za miedzą”. I żeby było weselej, to Pan i Władca ma równie liczną rodzinę. Ale dzięki temu miałam iście hollywoodzkie wesele na ponad 200 osób.  

Czyli ja i mój książę. I to nawet zaskakujące jak dobrze mogą się dogadywać dwie osoby, które tyle różni i mimo tych różnic, po kilku latach małżeństwa nadal być zakochanym jak na samym początku.   

Zawsze chciałam być tajemnicza i nieodgadniona, bo tajemnice są takie fajne. A później dorosłam, klepki poukładały mi się na właściwych miejscach i do tej pory nie wiem czy mam się z tego śmiać, czy płakać na swoją ówczesną głupotą.

Tak się czuję za każdym razem w początkowej fazie fascynacji jakimś fandomem. I to nie jest fajne, bo nie lubię, jak kontrolę nad moim życiem przejmują pierwotne instynkty.

Mam tendencję do brania na swoje barki zbyt dużej ilości obowiązków, a później miotam się jak ryba wyjęta z wody, kiedy przestaję sobie z nimi radzić. Ale przecież nie oddam nikomu kontroli nad czymś czego się podjęłam, bo MUSZĘ doprowadzić to do końca. Wyjątkowo głupie podejście, którego nikomu nie polecam. Sama też z nim od lat walczę.

a) oduczył mnie czytania głupot w przerwie w pracy, bo później ciężko zachować twarz, kiedy w twoim wnętrzu fangirl wyje w szale dzikiej radości; 
b) pomógł Danielowi Jacksonowi na dobre wykopać agenta Muldera z moich myśli (po 18 latach!) i zająć jego miejsce. 

Jak nikt na świecie potrafi doprowadzić mnie do szału. Szczególnie siostra. W jej przypadku wystarczy tylko jedno spojrzenie, bym zaczęła warczeć. Działa również w drugą stronę.  

Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
Koh 3,1

Żebym to ja w życiu zrobiła jeden, to było by dobrze, ale niestety mam ich za sobą zdecydowanie więcej. Na szczęście mam kogoś, kto mnie przed moją głupotą ciągle ratuje i wyciąga z tarapatów w które się pakuję.

C.D.N.
Udostępnij:

5 komentarzy:

  1. Było na co czekać! Z tak prostej i niby mało twórczej zabawy zrobić coś tak kreatywnego... wielki szacun! Z niecierpliwością oczekuję kolejnej porcji ciekawostek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę, z tą umiejętnością doprowadzania rzeczy do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to nie umiejętność, ale raczej coś w rodzaju obsesji i nie jest to dobre.

      Usuń
  3. To naprawdę niewiarygodne, że potrafisz z tak zwykłej rzeczy jak "50 ciekawostek" napisać coś tak zabawnego i z dystansem do siebie samej. Chciałbym, abyś napisała jakieś opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisanie opowiadań jest zdecydowanie trudniejsze.

      Usuń