12 czerwca 2018

Mój portret (2/5)

Gotowi na ciąg dalszy zupełnie zbędnych informacji na mój temat? Jeśli tak, to zapraszam do lektury

Tytuły kolejnych punktów zostały zaczerpnięte z serialu Gwiezdne Wrota. Polskie tłumaczenia pochodzą z Wikipedii. W nielicznych przypadkach,  kiedy tłumacz za bardzo pofolgował fantazji, są mojego autorstwa. 

Bardzo mocno zależy od punktu siedzenia. I dlatego jestem zdania, że w sprawach, których nie doświadczyliśmy osobiście powinno się być ostrożnym w kategorycznym wydawania sądów, bo jak się zmieni punkt siedzenia to świat wygląda zupełnie inaczej i opinia może być diametralnie inna.  

Są w IRIS. To taki koreański serial, który jako jedyny obejrzałam od początku do końca, przeżywając każdy odcinek jak stonka wykopki. Takiej ilość pobijanych emocjonalnie bohaterów, walczących z różnymi demonami, nie spotkałam nigdy wcześniej. I takich fajnych tajemnic, dobrej sensacji i tak wkurzającego zakończenia. I dlatego pamiętam go po dzień dzisiejszy (a na półce dumnie stoi wypasione wydanie DVD zamówione z Korei).  

Już się nie mieści. Jak byłam dzieckiem to czas płynął zdecydowanie wolniej, a teraz pędzi na złamanie karku. I to jest doświadczalne potwierdzenie dylatacji czasu.  

Kiedyś pewien mądry człowiek powiedział, że w życiu człowieka są dwa dni, którym nie powinien się przejmować, bo i tak nie ma na nie wpływu: są to Dzień Wczorajszy i Dzień Jutrzejszy. Za to wszystkie siły powinniśmy skupić na Dniu Dzisiejszym, bo od naszych decyzji zależy jak on będzie wyglądał. I tego staram się trzymać.  

Są ciekawe, ale i tak najbardziej kocham, wszelkie historie, gdzie świat jest czarno-biały, a bohaterowie wyciosani z górskiego kryształu i onyksu.  

Video Kelly Family z 1996, które bardzo chciałam kupić, kiedy ponownie odkryłam ich muzykę. Niestety, ze względu, że wyszła tylko wersja VHS, a ja się obudziłam o jakieś 15 lat za późno, to mi się nie udało. Ale za to ich dyskografię mam praktycznie w komplecie.  

Czyli coś czego nie potrafię, bo na knucie intryg, jestem za głupia, a bycia na świeczniku nie lubię. 

Zawsze da się znaleźć coś ciekawego, tylko trzeba mieć cierpliwość żeby szukać.  

Czyli inna nazwa na „jeszcze jeden rozdział / jeszcze jeden odcinek / jeszcze jeden fanfik”. Aktywne zawsze w fazie porządnego ujarania fandomem. Objawia się również podczas przeglądania na YouTube lub Wikipedii.  

Czyli nie ja, bo jako dziecko wykazywałam taką ilość talentów wszelakich i zaradności życiowej, że co niektórzy wyrażali obawy, czy w dalszym życiu nie zginę. Jak widać nie zaginęłam i jakoś sobie radzę.

C.D.N.
Udostępnij:

2 komentarze:

  1. "I to jest doświadczalne potwierdzenie dylatacji czasu. "
    Trafione w punkt:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomniałam sobie, że nie skomentowałam tej części ciekawostek, więc tak tylko chciałam napisać, że czekam na dalszy ciąg, jak tylko czas i nastrój pozwolą :)

    OdpowiedzUsuń