23 lipca 2018

Słowo na P

To co mnie czasami w rękodziele bardzo irytuje to mocne podkreślanie, że końcowy produkt powstaje z miłości i pasji, zamiast jasnego i prostego wyjaśnienia, co zostało użyte i ją techniką wykonane. Ale nie mogę zaprzeczyć, że za każdym rękodzielniczym produktem kryje się jakaś historia. Więc dzisiaj ja opowiem jedną ze swoich.

W tej historii początek nie jest ważny. Ważne jest to, że obiecałam zrobić na szydełku koc. Miałam za sobą już jeden taki duży projekt, całe mnóstwo serwetek wydzierganych na przestrzeni lat i święte przekonanie, że jestem mistrzem szydełka. I w takich okolicznościach przyrody włóczka została wybrana, projekt zrobiony, a ja się przekonałam, że Pycha wyłączyła mi rozum.


Włóczki są różne. Bardzo różne i jest ich całe mnóstwo. Są włókna naturalne, sztuczne i najróżniejsze mieszanki. I każde z nich ma inne właściwości, oraz inaczej zachowuje się w trakcie pracy i w gotowym wyrobie. Przy włóczkach nawet to, kto jest producentem ma znaczenie. O tym wie każdy dziergający, a ja się dopiero miałam tego nauczyć. W tamtym czasie moje doświadczenie z włóczkami ograniczało się tylko do kordonków oraz włóczki akrylowej od jednego producenta, a nici wybrane na kocyk bardzo odbiegały od tego, co znałam. I na samym początku pracy miałam twarde zderzenie z rzeczywistością.


W tym projekcie nic mi nie szło prosto. Na każdym kroku był jakieś problemy, które owocowały pruciem tego, co powstało, robieniem od nowa i kolejnym pruciem, lub odłożeniem zrobionej części by „odpocząć na chwilę”, z tym, że ta chwila potrafiła osiągnąć rozmiary miesięcy. I tak powoli ten projekt stał się moim Przekleństwem, przypominając o sobie za każdym razem, kiedy sięgałam po szydełko.


Gdyby przyszło mi wymienić moje cechy na pewno w pierwszej dziesiątce wpisałabym upór. Może tego po mnie nie widać, ale jestem uparta jak przysłowiowy osioł i jak obiorę jakiś cel, to nawet i za sto lat, ale go osiągnę. I w takim przypadku w moim słowniku nie istnieje słowo niemożliwe, dlatego po dwóch latach kombinowania, prucia i sprawdzania różnych opcji, w końcu zamówiony koc zrobiłam. I nauczyłam się Pokory, bo do mistrzostwa w szydełkowaniu sporo jeszcze mi brakuje. Ale ciągle się uczę…
 

Dane techniczne

Projekt: Marta
Wymiary: około 160 cm x 80cm 
Włóczka: Scarlet (VSV), 100% bawełna, ok. 290 m w motku 100 g
Szydełko: 6,5 mm ze względu na podwójną nitkę


Udostępnij:

4 komentarze:

  1. Efekt końcowy jest obłędny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Też mi się efekt końcowy podoba, ale chyba na razie nie zdecyduję się na powtórzenie tego projektu, chociaż może kiedyś w przyszłości zmienię zdanie.

      Usuń
  2. Awww, nie tylko żyjesz, ale i pięknie dziergasz, gratuluję wytrwałości! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. To bedzie najpiekniejszy kocyk jaki posiadam!! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń