13 czerwca 2012

Wiersze o smaku wiśni


Kolejny dzień upalnego lata i kolejne potyczki z trudami dnia codziennego, zwieńczone tym razem odrobiną poezji i eksperymentami z nietypowymi materiałami piśmienniczymi, czyli ponownie witamy w świecie Hanki. 

28 lipca
No cóż jak żniwa to żni żniwa. Wesoła część wakacji się skończyła. Zaczęła się praca przy zdejmowaniu zboża z przyczepy i zwożeniu słomy. Wyjazd w niedzielę nad jezioro jest mało prawdopodobny. Dzisiaj jest upalnie. Bardziej niż wczoraj. Rano kiedy wstałam okazało się, że wersalka na której śpię zarwała się. Do południa do odpoczywałam sobie przed czekającą mnie pracą. Miałam pomagać zdejmować zboże z przyczepy. Pomogłam zdjąć zboże z 4 przyczep. Przy ostatniej czułam się wykończona. Po skończonej robocie przyszłam do do domu i umyłam się. Nie lubię się myć pod prysznicem. Zawsze boję się że braknie ciepłej wody. Kiedy się umyłam i wysuszyłam głowę. Poczułam się taka zmęczona śpiąca, że nic mi się nie chciało robić. Poleżałam sobie w babci pokoju prawie śpiąc. Ostatnio dziwnym trafem uo udaje mi się zgadnąć rzeczy które zachwilę zobaczę lub się staną. Tak dziś (chyba) zgadłam że teledyskiem w Muzycznej jedynce będzie videoklip zespołu FATUM. Kiedy pokazywali skrótowo teledysk przemknęło mi przez myśl słowo fatum. Dzisiaj wieczorem  zrobiła 3 rundki [jak na chwilę obecną mi się wydaje, owe „rundki”, bo był po prostu spacer dookoła podwórka, który czasami do tej pory stosuję jako doraźny środek uspokajający]. Za pierwszym razem ułożyłam krótki wiersz który brzmi:
„Jest taki ogród na świecie
gdzie pośród kwiatów latają serca ze skrzydłami,
Jest taki ogród na świecie gdzie nie ma zła ni nienawiści
Jest taki ogród naświecie
Gdzie króluje miłość, pokój i dzieci”
[Jeden z moich pierwszy wierszy. W sumie, zanim dotarło do mnie że poeta ze mnie żaden popełniłam ich kilkanaście, z czego większość zapisana w specjalnie do tego celu przeznaczonym zeszycie zaginęła. Na szczęście. Tak naprawdę, to już wtedy podświadomie zdawałam sobie sprawę z ich marnych walorów artystycznych, ale po druzgoczącej krytyce pierwszego recenzenta jakim była moja siostra, nie było szans, że to do mnie dotrze lub, że się oficjalnie do tego przyznam.]
Słowa „Jest taki ogród …” powtarzają się trzy razy. Za drugim razem postanowiłam  zapisać go na papierze toaletowym za pomocą pióra kurzego i soku z wiśni. [Gdzieś w zakamarkach umysłu kołacze mi się kawałek szarego papieru toaletowego z wierszem zapisanym wiśniowym sokiem, więc to nie było tylko postanowienie ale fakt dokonany. Na pewno gdy tylko zacznie się sezon na wiśnie przetestuję ten sposób pisania ponownie.]
Jest wieczór około północy. Tata z mamą zwalają zboże z przyczepy. Jest po pierwszej w nocy, około wpół do drugiej. Mama i tata przyszli do domu. Babcia wstała i przyszła do kuchni. Ja też wstałam. Babcia przyniosła pe Pepsi. To już koniec dzisiejszego dnia. Idę spać.

29 lipca
Pogoda nic się nie zmienia jest nadal upalnie. Wczoraj postanowiłam wstac rano na Batmana. Jak się obudziłam okazało się, że Batm Batman sę przed chwilą skończył. Wróciłam do łóżka z postanowieniem odespania wczorajszego wieczoru. Kiedy obudziam się było około jedenastej. Leżąc w łóżku słyszałam jak kończy się film „Młodzi Jeźdźcy” [w tych czasach słowa film i serial to były dla mnie synonimy]. Mogę się założyć iż M. będzie poszukiwać mego pamiętnika by przeczytać co w nim napisałam. Wpadłam na pomysł zmiany mojego wierszyka. Teraz brzmi on następująco
„Jest taki ogród na świecie
gdzie pośród kwiatów rosą serca
Jest taki ogród na świecie
gdzie zło nie ma doń wstępu
Jest taki ogród naświecie
Gdzie króluje miłość, pokój i dzieci”
Wcale się nie rymuje i innym może wydawać się bez sensu, mi jednak on się podoba. Jeszcze jedno spodobała mi się myśl pisania pamiętnika i chyba będę to robić.

15 sierpnia
Mój drugi prywatny pamiętnik jak na razie jest dobrze schowany. Głownie w nim będę opisywać wszystko. Zapisałam jedną stronę która jest równa dwóm stronom zwykłego zeszytu. [czyt. zeszyt w formacie A4].

I na tym kończy się pierwsza część wspomnień. Mój drugi pamiętnik do dnia dzisiejszego pozostaje zaginionym, a szanse na to że gdzieś przerwał są raczej nikłe. Chociaż może okazać się, że podczas wykopalisk archeologicznych zwanych Wielkim Sprzątaniem jakie mam nadzieję uda mi się kiedyś przeprowadzić na strychu, przypadkiem znajdę brakującą cześć. Ale nie ma się czym martwić. Trzeci pamiętnik miał więcej szczęścia i na kolejne kilka lat został powiernikiem moich tajemnic. Ale to już inna historia.

Udostępnij:

4 komentarze:

  1. Ach, spisywanie wiersza na papierze toaletowym piórek zanurzonym w soku z wiśni... Nie przebije tego, nic, co w dzieciństwie robiłam :D A te wiersze, jak na ten wiek, były całkiem niezłe. To ja w starszym wieku gorsze pisałam -_-

    Kibicuję Wielkim Porządkom, sama muszę się za takie wziąć. Szkoda, że nigdy nie potrafiłam zawziąć się na tyle, żeby pisać przynajmniej przez miesiąc pamiętnik...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi, że kolejne wiersze były dużo gorsze. Po dziś dzień prześladuje mnie twór zwany "Wypadek", który w jakiejś tam części pamiętam. Ale jeszcze lepiej pamiętam siostrę turlającą się po podłodze ze śmiechu, po jego przeczytaniu.

      Tylko na początku pisałam dzień po dniu. Później wielokrotnie zdarzały się najróżniejsze przerwy, ale jakoś bakcyl pisania pozostał do tej pory.

      Usuń
    2. Hahah XD A ja po przeczytaniu Twojego posta przypomniałam sobie, że jeszcze w liceum zaczęłam coś tworzyć i od razu założyłam bloga, żeby podzielić się "tym czymś"... o matulu, dobrze, że usunęłam to z sieci... nie dałabym rady chyba przeczytać X_x

      No i się niedawno obudził, co? ;)

      Usuń
    3. Nie dość że się obudził, to dostarczył mi jeszcze niebywałej rozrywki.

      Usuń