5 sierpnia 2014

Jaram się... (8)

... bo się nieco ochłodziło i w końcu mogę normalnie funkcjonować. A to oznacza, że zaraz mi się mózg ugotuje z nadmiaru fandomowych dobrodziejstw, którymi dopiero teraz mogę w pełni się cieszyć.
  • trzeci sezon The Confessions from Dorian Gray będzie dopiero w listopadzie, ale na początku lipca wyszło słuchowisko z serii Dark Shadows z gościnnym udziałem Doriana. I już mam je w łapkach i żem szczęśliwa z tego powodu niczym prosię w obierkach. Z powodu upałów jeszcze się z nim nie zapoznałam, ale mam nadzieję, że niedługo się to zmieni. Mam tylko nadzieję, że mi nie odbije na punkcie Dark Shadows, bo to już ostatecznie będzie katastrofa.
  • Król Artur wrócił! A dokładnie, to Bradley James po prawie dwuletniej przerwie ponownie pojawi się na ekranie w czwartym sezonie Homeland. I to jest bardzo ważna wiadomość, bo już prawie straciłam nadzieję, że jeszcze kiedyś w czymkolwiek go zobaczę. O ile pozostała cześć obsady Merlina dość szybko znalazła sobie inne zajęcia (Colin Morgan, to wręcz modelowy przykład pracoholika - jak nie serial lub film, to teatr), tak w przypadku Bradleya do tej pory o niczym serialowo-filmowo-teatralnym nie było słychać. Jak Homeland nie oglądam, tak się pewnie na ten czwarty sezon skuszę.
  • Oglądam dziesiąty sezon Gwiezdnych Wrót. Miałam zakończyć oglądanie na ósmym, ponieważ w dwóch ostatnich sezonach nie O'Neilla, ale w tytułach (i opisach) odcinków pojawiały się takie słowa jak Artur, Kamelot i Merlin, a jak wiadomo dla mnie to wystarczający powód aby się daną produkcją zainteresować. I okazuje się, że wbrew moim obawom bez Jacka SG-1 też da się oglądać. 
  • Dopiero teraz doznałam objawienia skąd się wzięła nazwa serwisu hatak.pl (i w końcu zauważyłam jaki Daniel Jakcson jest przystojny ) . I na to jest tylko jedno wytłumaczenie: Jack O'Neill potrafił skutecznie wyłączyć wszystkie ośrodki w moim mózgu odpowiedzialne za myślenie i kojarzenie faktów i dopiero jego zniknięcie z ekranu spowodowało powrót do w miarę normalnego stanu.
  • Jak podaje Hatak, Warner Bros. planuje ekranizację cyklu Anne McCaffrey Jeźdźcy smoków z Pern. Jeśli te plany dojdą do skutku, to będę mieć się czym jarać przez najbliższe kilka lat. Bo trzeba wiedzieć, że Jeźdźcy smoków z Pern, są wśród książek tym samym, czym jest Archiwum X wśród seriali. A może nawet więcej, bo na Pern wyprowadziłam się dużo wcześniej, niż zawitałam do piwnicy w której siedział Mulder.
A nim skończyłam pisać powyższe zestawienie, to znowu zrobiło się niemożliwie gorąco, a mój przegrzany umysł zaczął się zastanawiać co by było gdyby SG-1 trafiło na Pern. Na dodatek gdzieś po drodze przypałętało się jeszcze Śródziemie. I w ten sposób narodziła się koncepcja szalonej historii z doktorem Danielem Jacksonem, który jak zwykle pakuje się w ciężkie tarapaty, a z misją ratunkową przychodzą mu perneńskie smoki z elfim wsparciem. I teraz czekam, jak się znowu ochłodzi, żeby sobie tą koncepcję z głowy wybić.
Udostępnij:

8 komentarzy:

  1. Preity przegrzana, a tu zamiast alarmu od razu takie rzeczy... ;D

    E tam, jak można cokolwiek oglądać bez MacGyvera? W ogóle jak ja DW mogę oglądać, to nawet nie wiem!

    <paczy w prawo> A oceniarnie na belce nic tylko reaktywacje i reaktywacje... Od miesiąca ponad te reaktywacje. No reaktywacja i tryskanie życiem pełną gębą po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, można. Jako pomylona fanka, nie zamierzam się ograniczać tylko do jednego obiektu uwielbienia, bo przez to straciłabym okazję do poznania wielu fantastycznych produkcji.

      Usuń
  2. Widzę, że nie tylko ja się ożywiłam na ochłodzenie ;)
    Taki pozytywny post, że aż się pojaram do towarzystwa :D

    Pamiętam jak ja nie mogłam przeboleć, że w SG-1 nie ma O'Neilla. (Bo co to za Stargate bez O'Neilla). Myślałam, że Camerona za nic nie polubię, ale okazał się całkiem sympatyczny, więc co tam. Niemniej przyłączam się do jarania się O'Neillem. ON JEST CUDOWNY!!!! :D
    No wiadomo - przy takiej konkurencji biedny Daniel nie ma szans. Co prawda jest uroczy i kochany, ale O'Neill to po prostu O'Neill.
    (Boże zabiję twórców Universe za zniszczenie mi mojego boskiego O'Neill'a)

    A SGA oglądasz? ^^

    No dobra w takich chwilach wyłazi ze mnie piszcząca psychofanka, więc masz jeszcze parę serduszek w ramach wspólnego jarania się O'Neillem i Stargate:
    <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za serduszka i wspólne jaranie się :)

      Pierwszy odcinek bez O'Neila był ciężki, ale jak pojawiła się Vala z pytaniem "Gdzie mój Daniel?" wiedziałam, że przyczółek został zdobyty i będę oglądać do końca. SGA jeszcze nie widziałam, ale jak tylko uporam się z przygodami "Jedynki" zabieram się za Atlantis. SGU po twojej recenzji chyba sobie odpuszczę, bo zniszczenia postaci O'Neila chyba bym nie przeżyła (już wolę jak go nie ma).

      Usuń
    2. Polecam się na przyszłość :D

      O ja miałam dokładnie to samo! Duet Daniela i Vali mnie przytrzymał przy serialu aż wsiąknę w dalszą fabułę.
      SGA polecam straszliwie. Zgłupiałam przez ten serial, co prawda obsada trochę gorsza, ale McKey ma główną rolę i klimat jest taki, że idealnie wynagrodzi okropne zakończenie Jedynki ;D
      Znaczy z SGU polecam kilka pojedynczych odcinków tylko - z tymi kosmitami. Bo tam niestety z O'Neilla robią biurokratyczną gnidę w stylu tego senatora z Jedynki :/

      Usuń
    3. O żesz! Senator Kinsey jest jedyną postacią której szczerze przez cały serial nie znosiłam i której upadek mnie cieszył. I jeśli O'Neill jest w SGU podobny do niego, to już na pewno tego nie tknę.

      SGA polecać nie musisz, bo straszenie Rodneya cytryną w trakcie gościnnego występu załogi Atlantis jest dla mnie wystarczającą zachętą aby bliżej przyjrzeć się jego poczynaniom (tym bardziej, że relacje między nim a Sheppardem zapowiadają się interesująco).

      Usuń
    4. Ja właśnie tak samo. Przez cały serial mu życzyłam, żeby go ktoś ukatrupił lub żeby chociaż wpadł pod samochód :D Jak zobaczyłam jego kopię w O'Neillu to normalnie cały czas wyzywałam scenarzystów.
      Ale no właśnie - doktor Rush i kosmici byli cudni, więc ja bym Ci poleciła obejrzeć kilka odcinków z początku drugiego sezonu (na szczęście parodii O'Neilla tam nie ma).

      Rodney to po prostu mój miszczunio. A już jego skromne teksty: "Po prostu jestem genialny" zwalają :D
      Co do Shepparda to on ma fantastyczną relację z O'Neillem (pierwszy odcinek pokochasz), Rodneyem i moim ukochanym Toddem. (Na punkcie tego ostatniego nieuleczalnie zwariowałam). Zatem gwarantuję - SGA Cię zachwyci. Zwłaszcza, że klimacik jest mroczny i jest więcej odcinków będących częścią większej całości niż luźnych epizodów :)

      Usuń
  3. Hej,
    Zauważyłam, że masz tutaj naprawdę dużo rozmaitych notek. Życzysz sobie oceny konkretnych postów czy mam po prostu wziąć pod nóż to, co mi się akurat nawinie?
    Pozdrawiam. (Shiibuya)

    + Czy oceniać Twoją grafikę (pytam, jako że jest to gotowy szablon), czy po prostu pominąć ten punkt?

    OdpowiedzUsuń