13 lutego 2015

Oto jest Kasia, Mira Jaworczakowa

Tytuł: Oto jest Kasia
Autor: Mira Jaworczakowa  
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2010  
Ilość stron: 160

Wracanie po latach do książek z dzieciństwa, o ile nie czytamy ich ponownie z przedstawicielami młodszego pokolenia, jest zawsze bardzo ryzykowne. Książka, która w wieku lat kilku(nastu) zrobiła na nas ogromne wrażenie, w dorosłym życiu może zupełnie stracić swoją siłę rażenia i zostać odarta z całej magii, jaką miała wówczas. W końcu dorośliśmy, dorobiliśmy się (być może) całkiem sporego bagażu doświadczeń i mądrości życiowej, co sprawia, że na świat patrzymy zupełnie inaczej niż wtedy. I dlatego książki, które czytałam w dzieciństwie staram się omijać dość szerokim łukiem, nie chcąc by „drugie podejście” zniszczyło wspomnienia, jakie wiążą się z danym tytułem. Ale czasami pokusa bywa dużo silniejsza od rozsądku, a bez odrobiny ryzyka życie było by nudne, i dlatego sięgnęłam po książkę, którą po raz ostatni (i zarazem pierwszy) „czytałam” w klasie trzeciej szkoły podstawowej.

Oto jest Kasia jest książką, której trudno nie znać. Mimo wielu zawirowań, do lat dzielnie trzyma się na liście lektur dla klasy trzeciej i kolejne pokolenia młodych czytelników zapoznają się z historią dziewczynki, której świat wywraca się do góry nogami w momencie pojawienia się młodszej siostry. Dla mnie powrót do Kasinej historii był doświadczeniem, co najmniej... ciekawym. Nie wynikało to z „braku przynależności do grupy docelowej”. Do nieco uproszczonego sposobu narracji, oraz języka jestem w stanie przyzwyczaić się bardzo szybko i nigdy nie stanowi to przeszkody w czytaniu książek dla dzieci. Poza tym Oto jest Kasia, nie pierwszą książką dla dzieci, po którą sięgnęłam, nie z konieczności czytania z młodszym pokoleniem, ale dla przyjemności. Ale tylko przy tej książce doświadczyłam swoistego rozdwojenia jaźni.

Podczas lektury, co rusz dawała o sobie znać dorosła część mojej osoby, zgrzytając zębami na postępowanie rodziców Kasi, którzy nie dość, że w żaden sposób nie przygotowali córki do nadchodzących zmian, to wykazali się niezrozumieniem i lekceważeniem problemów, jakie z tego faktu wynikły. Ale kiedy tylko „pani zrzęda” raczyła na chwilę zamilknąć pojawiała się mała dziewczynka, która siedząc w klasie z zapartym tchem słuchała, czytanej przez panią nauczycielkę opowieści o Kasi, widząc w niej towarzyszkę niedoli*. I dlatego też bardzo trudno odpowiedzieć mi na pytanie, czy tą książkę lubię. Z jednej strony, jak na dłoni widzę jej wady i to, że cała historia bardzo się zestarzała i do współczesnych czasów pasuje niczym przysłowiowy kwiatek do kożucha. Z drugiej wiążą się z nią wspomnienia z pierwszych lat szkoły, które spędziłam w małej wiejskiej podstawówce, gdzie wszystkich uczniów było nie więcej niż czterdzieścioro, a wolny czas spędzaliśmy tak jak Kasia i jej koledzy. I te wspomnienia są wspaniałe, więc chyba, mimo wszystko opowieść o niegrzecznej Kasi, zawsze bardzo lubić będę.


* ponieważ też mam młodszą siostrę.
Udostępnij:

3 komentarze:

  1. Twój blog jest piękny.
    Wydaje mi się, że to nie wina książek, że po latach zdarza im się rozczarować dorosłego czytelnika, ale jako dorośli chcąc lub nie chcąc kształtujemy swój światopogląd i spoglądamy na dzieciństwo zbyt poważnie.
    Mi tam się podobają się lektury z podstawówki, "Karolcia", "Awantura o Basię" - wyraźnie czuć, że się starzeją, ale w taki przyjemny sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale są książki z dzieciństwa, które bez problemu wytrzymują próbę czasu i nawet w dorosłym życiu czyta się je doskonale, a ta chyba do nich nie należy. Chociaż można by ją wpisać na listę lektur obowiązkowych, dla rodziców, jako przykład jakie podstawowe błędy przy wychowywaniu dzieci można popełnić.

      Usuń
    2. Przy okazji - wczoraj widziałem to samo wydanie "Oto jest Kasia" w Matrasie. Dodam jeszcze, poza tematem, że znalezienie jakiegoś ładnego wydania lektury jest trudnym zadaniem. Wszędzie tylko gregowe ze streszczeniami ;(

      Usuń