30 marca 2013

Nihil novi sub sole

Na początku to miał być najnormalniejszy w świecie post z kategorii tych lekko głupawych o życiu fana. Ale w trakcie pisania nagle wszystko wymknęło się spod kontroli i zaczęło żyć własnym życiem nijak nie dając się spacyfikować. W takiej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak tylko liczyć na wyrozumiałość czytających. 

Historia o tym jak przy pomocy Astroni Doktor ocalił świat, Merlin przeżył spotkanie z Wielkim Grafomanem, a ja „dzielnie” broniłam się przed harlequinową gorączką, czyli nic nowego pod słońcem.

25 marca 2013

The Magic Begins, Jacqueline Rayner

Tytuł: The Magic Begins
Seria: The Adventures of Merlin
Autor: Jacqueline Rayner, Dave Smith (ilustracje)
Wydawnictwo: Bantam Children
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 176

Do Camelotu, królestwa Uthera Pendragona, w którym używanie magii jest karane śmiercią przybywa Merlin, chłopak, dla którego posługiwanie się nią jest równie naturalne jak oddychanie. Pod opieką nadwornego medyka, Gajusza nauczy się w pełni wykorzystywać swoje niezwykłe umiejętności a dzięki niezwykłemu mieszkańcowi zamku odkryje swoje przeznaczenie.

23 marca 2013

Prosta historia

Moje życiowe motto mówi, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej. I ze mną właśnie jest gorzej. Jest tak źle, że w akcie desperacji sięgnęłam po… harlequiny, bo doszłam do wniosku, że jedyną rzeczą jaka może mi w chwili obecnej poprawić nastrój, są historie o fabule prostej jak konstrukcja cepa, oparte na klasycznych do bólu i wyeksploatowanych na wszystkie możliwe sposoby schematach.

Co będziemy czytać w najbliższym czasie,
czyli niedobitki mojej niegdyś rozbudowanej romansowej kolekcji.

Na szczęście w domu uchowało się kilka tytułów z czasów licealnych i studenckich, kiedy to harlequiny ratowały mój biedny mózg przed nadmiernym przeciążeniem nauką, więc na razie mam co czytać. A jak to nie pomoże, to na podorędziu mam już odpowiedni zestaw filmów i kolejne odcinki Zbuntowanego Anioła.

19 marca 2013

I need a hero!

UWAGA!!! 

Bohater do kochania potrzebny od zaraz. Niekoniecznie przystojny, w wieku dowolnym, profesja obojętna, byle by dysponował charyzmatycznym głosem (nie dotyczy postaci książkowych), wyrazistym charakterem i traumatyczną przeszłością, lub nie do końca jasnym przeznaczeniem w przyszłości, czyli czymś co sprawi, że jego życie będzie wiecznie pełne trosk i problemów.

Potrzebuję bohatera, bo jestem w emocjonalnym dołku. A dokładniej to w głębokiej, czarnej dziurze, bo zostałam chwilowo bez obiektu do obsesyjnego uwielbiania. A w moim przypadku, to nie jest stan normalny, bo potrzeba bycia fanem jest wpisana w moje życie równie mocno, jak potrzeba oddychania. Mój świat od zawsze kręcił się wokół jakiegoś serialu, filmu lub książki. I herosa, którego można było kochać. A teraz nie mam nikogo, co jest szczególnie bolesne po ostatnim bardzo intensywnym półroczu (Merlin, Sherlock, Dorian, Szeregowcy). Więc tkwię w tym swoim emocjonalnym dołku i ramach pocieszenia produkuję hurtowo serwetki na szydełku. I walczę z pokusą kupienia kolejnych kordonków, bo zgromadziłam już takie zapasy, że starczy mi na najbliższe kilka lat.

Niewielka część mojej zmasowanej produkcji.
Na chwilę obecną dobiłam już do 50 sztuk, ale na tym nie koniec.

Wiosenne słońce miało na mnie zły wpływ, ale nagły powrót zimy okazuje się być jeszcze gorszy...

5 marca 2013

Gdzie jest Sherlock?

Chcę, potrzebuję, jest mi niezbędny! Ile można czytać post-Reichenbachowych fanfików i nie móc tego odcinka obejrzeć? Znaczy się, żadnych przeszkód natury fizycznej to nie ma, ale jest blokada psychiczna, która prędzej nie puści póki nowy sezon się nie ukaże. Na swoje nieszczęście Sherlocka zaczęłam oglądać w połowie piątego sezonu Merlina i mój, jakże doskonały w swej głupocie umysł stwierdził, że moja delikatna psychika dwóch rozstań nie zniesie[1]. Z tego też powodu, po obejrzeniu piątego odcinka, płytę z szóstym, ciemną bezksiężycową nocą zakopałam w ogródku[2], co by się na pokusy i ewentualne stresy nie narażać.

Ale Internetu zakopać się nie dało. A ponieważ świadomość, że gdzieś tam, kiedyś Sherlock rozsmarował się malowniczo na chodniku, jest czymś zupełnie innym niż zobaczenie tego na własne oczy, więc bez przeszkód zaczytywałam się we wszelkiego rodzaju sherlockowych fanfikach. Ale przestaje mi to wystarczać. Ja chcę Sherlocka (i Johna) zobaczyć! Ja chcę Sherlocka (i Johna) usłyszeć! A skoro nie mogę, to się fanvidami ratuję[3]. Na przykład takimi:



Zdecydowanie wiosenne słońce mi szkodzi. Innego wytłumaczenia nie widzę.


1. Już wtedy podejrzewałam, że jednak na koniec Artura ubiją, a jakoś nie miałam ochoty na leczenie bólu głowy, poprzez przytłuczenie sobie palca.
2. Z tym ogródkiem to nie do końca prawda, ale Sherlock, leży upchnięty gdzieś na dnie w szafie, gdzie zazwyczaj wszystkie niebezpieczne filmy lądują.
3. A raczej robię sobie sieczkę z mózgu, by za bardzo nie protestował, jak wygrzebię z szafy ten nieszczęsny szósty odcinek.

3 marca 2013

Weihnacht / Boże Narodzenie, Karol May

Tytuł polski: Boże Narodzenie
Tytuł oryginalny: Weihnacht
Autor: Karol May
Wydawnictwo: Małopolska Oficyna Wydawnicza Krak-Buch
Rok wydania: 1993 (prawdopodobnie)
Ilość stron: 384

Proszę pana, ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No... To... Poprzez... No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę.
Rejs 

Czytać kocham, ale czasami zdarzają się kryzysy, kiedy jedyną literaturą z jaką mam do czynienia jest gazeta, lub podręcznik. I w trakcie takiego, kolejnego kryzysu czytelniczego, biorąc pod uwagę, że ja również jestem umysłem ścisłym, postanowiłam pójść za światłym stwierdzeniem inżyniera Mamonia i zabrać się za coś, co już znam.

1 marca 2013

Siódmy stopień doskonałości

Opowieść o tym jak Doktor został Merlinem, Pan Kleks odwiedził Carringtonów, a Preity zaliczyła kolejny atak fangirlizmu i wylądowała w zamierzchłej przeszłości. I jak zwykle wszystkiemu winien był pewien król i jego nadworny mag.

Król i jego mag podczas jednej ze swoich ulubionych rozrywek. To coś za nimi, przypomina mnie
 w trakcie oglądania przygód Siódmego Doktora, gdy ktoś próbował mi przeszkodzić.
Obrazek pochodzi z oficjalnego tumblra Merlin: The Game