4 grudnia 2014

Postanowienia na nowy rok. I wszystkie kolejne.

Nie wiem czy już o tym wspominałam, ale trzymanie się dat, to nie jest moja specjalność. Zawsze zrobię coś przed czasem (bo mnie nosi i wytrzymać nie mogę), albo po czasie (bo wcześniej zapomniałam). I tak, trzymając się swojej własnej tradycji, robienia wszystkiego nie w terminie, czas podsumować zeszłoroczne postanowienia, oraz poczynić nowe.

I tak większości nie dotrzymam, na to nie ma najmniejszych szans, ale pomarzyć zawsze można. Tak więc, w nowym roku: 
Pozytywne myślenie i wiara we własne możliwości podstawą twojego sukcesu.
  • nie będę kupować książek, żadnych książek, bo w tym roku przekroczyłam wszelkie granice zdrowego rozsądku;
    Postanowienie zdechło już drugiego stycznia, przy promocji książek informatycznych. A później było już górki, tym bardziej, że potrzebowałam pocieszenia, a jak wiadomo nic tak nie poprawia kobiecie humoru jak zakupy. 
  • przeczytam przynajmniej 2% tego, co mam na czytniku i na półkach;
    Najpierw zawalił mi się świat, a później było wyjątkowo upalne i męczące lato, a takie warunki nie sprzyjają czytaniu.
  • obejrzę mniej więcej tyle samo zalegających do lat na półkach filmów i seriali;
    Niezrealizowane z podobnych powodów jak powyżej. 
  • dokończę swoje dwa fanfiki;
    Wena uciekła, a logika zbuntowała się przeciwko proponowanej wersji wydarzeń, więc prace na czas poszukiwań i tłumienia buntu zostały zawieszone. I wiszą nadal, bo twierdzą, że tak im dobrze. 
  • będę regularnie pisać na blogach;
    Próbowałam, ale nijak nie szło. I nadal idzie opornie, ale jest już zdecydowanie lepiej niż kiedyś. 
  • napiszę wszystkie zaległe komentarze do tekstów które czytałam;
    Jak wyżej. 
  • i nadrobię zaległości w tym co jeszcze czeka na przeczytanie;
    książek mi się czytać nie chciało, więc co tu o fanfikach mówić.
  • będę systematycznie uczyć się angielskiego, aby opłacony kurs się jednak nie zmarnował;
    Ja i systematyczna nauka – moje poczucie humoru czasami i mnie samą zaskakuje. No bo, kto marnowałby czas na nudny kurs, jak na człowieka czeka tyle wspaniałych książek i seriali w języku angielskim? 
  • opanuję podstawy hiszpańskiego i wyciągnę z zapomnienia rosyjski;
    hiszpański nadal w planach, bo dobrej motywacji do nauki brak (czyt. Preity nie dostała świra na punkcie żadnego hiszpańskojęzycznego serialu), a z rosyjskiego pamiętam więcej niż mi się zdawało (czyt. Preity świruje na punkcie rosyjskiej wersji Life on Mars) 
  • nie dam się wciągnąć w żaden nowy fandom;
    I się nie dałam. To SG-1 uprowadziło mnie podstępnie (MacGyvera użyli, jako przynęty) i kazało się włóczyć po całym kosmosie. A co było dalej to już wiadomo.
  • będę racjonalnie planować zadania, tak by nie tracić bezproduktywnie czasu;
    Planowanie szło dobrze, gorzej było z wcielaniem planu w życie. 
  • powyższą listę wydrukuję i powieszę na łóżkiem, tak by codziennie mieć ją przed oczami, bo może wtedy uda mi się dotrzymać chociaż jednego postanowienia :)
    Lista nie zawisła, bo po co psuć sobie nerwy i kusić los. Jeszcze by Pan i Władca wpadł na pomysł dopisania kilku punktów (np. wysłać zgłoszenie do Perfekcyjnej Pani Domu), albo zainteresowałby się moją czytnikową biblioteką.
I tak wyglądała realizacja zeszłorocznych postanowień. I w związku z tym na kolejny rok i wszystkie następne również mam tylko jedno:

Nigdy więcej nie robić postanowień i nie snuć dalekosiężnych planów. 

Planowanie idzie mi dobrze, ale z realizacją bywa już zdecydowanie gorzej. Nie mając żadnego planu nie ma czego zawalić, a co za tym idzie nie ma się czym denerwować. A przecież spokój jest w życiu najważniejszy

Udostępnij:

9 komentarzy:

  1. Komentarze pod poszczególnymi punktami bezcenne...
    "Postanowienie zdechło już drugiego stycznia, przy promocji książek informatycznych. A później było już górki, tym bardziej, że potrzebowałam pocieszenia, a jak wiadomo nic tak nie poprawia kobiecie humoru jak zakupy."

    "nie dam się wciągnąć w żaden nowy fandom;
    I się nie dałam. To SG-1 uprowadziło mnie podstępnie (MacGyvera użyli, jako przynęty) i kazało się włóczyć po całym kosmosie. A co było dalej to już wiadomo."

    "powyższą listę wydrukuję i powieszę na łóżkiem, tak by codziennie mieć ją przed oczami, bo może wtedy uda mi się dotrzymać chociaż jednego postanowienia :)
    Lista nie zawisła, bo po co psuć sobie nerwy i kusić los. Jeszcze by Pan i Władca wpadł na pomysł dopisania kilku punktów (np. wysłać zgłoszenie do Perfekcyjnej Pani Domu), albo zainteresowałby się moją czytnikową biblioteką. "

    Swoją drogą, jestem diabłem, bo wiem dobrze, że nie chcesz mieszać się w nowy fandom, a cały czas próbuję cię wciągnąć w rzeczy, które obecnie kociaruję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ możesz wciągać. To postanowienie jest już nieaktualne, a dodatkowy fandom na czas kryzysu zawsze się przyda.

      Usuń
  2. Ja nawet nie zabieram się za takie postanowienia, a może zabieram tylko zapominam o ich istnieniu po tygodniu? Ewentualnie problem tkwi w przeświadczeniu, że ma się czas na ich realizację - w końcu 365 dni to dużo czasu. Ja mam tylko dwa postanowienia, które nie tyle są postanowieniami noworocznymi, co ich termin mija z końcem roku. Co do twoich - życzę wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zeszłorocznych jak widać nie udało mi się dotrzymać, ale z tegorocznym nie powinnam mieć problemów :)

      Usuń
  3. O, moja ikonka! :D Fajna, czyż nie?

    No i co marudzisz - miałaś nabierać wprawy w planowaniu i proszszsz! Co do realizacji tych zaplanowanych zadań nic nie postanawiałaś, więc...

    Czyli ta moja wieczna skleroza to jednak dobra rzecz. Też mam zazwyczaj w każdej chwili z pięć czy dziesięć rzeczy do zrobienia, ale... większości nie pamiętam. I jak już nagle któraś mi się przypomni, to po zastanowieniu często siadam i ją robię. Teraz na przykład po ponad roku od zdecydowania się na to, wreszcie wzięłam się za tłumaczenie Trial of Time Lord. I to tak nie byle jak, bo właśnie osiągnęłam status 3/14 :] Ale nie bez powodu - Szósty, Szósty, Szósty! <3 Valeyard! Glitz!
    Wracając: Robienia takich list nie ogarniam, bo jak ktoś już ma czas robić takie listy, przypomnienia i podsumowania, to równie dobrze może zamiast tego usiąść i zrobić to, o czym pisał, po prostu. Przypomina to trochę ciągnięcie siebie samego za łokieć wbrew własnej woli, ale niestety - bez odrobiny autoprzemocy ani nie zagonisz się do ćwiczeń, ani nie napiszesz fanfika, ani nie zamkniesz tej nieszczęsnej, kuszącej amazonowej strony z pomocjami czytelniczymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było robione raczej na zasadzie listy życzeń (mniej lub bardziej ważnych), aniżeli poważnej listy z planami na przyszłość. A trzymanie się w ryzach, to ja mam całkiem dobrze opanowane, ale czasami, dla odreagowania tego co się dzieje, odrobina szaleństwa jest niezbędna.

      Trzymam kciuki za powodzenie tłumaczenia :)

      Usuń
  4. Książki xD SG xD

    Przyszły rok na pewno będzie dla Ciebie spokojniejszy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest spokojniej i mam nadzieję, że dalej będzie tak samo :)

      Usuń
  5. Komentarze pod listą postanowień - mistrzowskie. A najlepsze w tym wszystkim, że prawie przy każdym pojawiała się myśl - "taaa skąd ja to znam" :D
    Za to najnowsze postanowienie wręcz idealne. (Aż mam chęć je sobie powiesić nad łóżkiem ;)).

    No i skoro wkraczamy już powoli w erę science fiction (rok 2015 jej...) to wręcz musi być spokojnie. ;)

    OdpowiedzUsuń