23 października 2013

Jaram się... (5)


Płonie już, płonie już jesień,
Bukiet róż, bukiet róż niesie…
jak śpiewał Tercet Egzotyczny. I ja również płonę, z niecierpliwości, przeplatanej radością i napadami ostrego fangirlizmu. A przyczyną tego wszystkiego jest:
  • Zbliżająca się premiera filmu Thor: Mroczny świat. Znaczy się, zbliża się u nas i w sporej części świata, ale nieliczni mają ten fakt już za sobą, w związku z czym w sieci pojawiły się już spoilery. Całe mnóstwo spoilerów, które zapowiadają, że to będzie epicki film. Przynajmniej dla mnie. A na wieść o tym, co czeka Lokiego i jak będzie wyglądała relacja między nim a Thorem, wewnętrzny fangirl wręcz zwariował ze szczęścia. Chociaż z jednego powodu powinien wpaść w czarną rozpacz i układać klątwy jakimi obłoży ludzi z Marvela, kiedy naocznie potwierdzi to, o czym tylko czytał.
  • Szekspir w przekładzie Stanisława Barańczaka. W końcu dwa tomy zawierające komedie, oraz tragedie i kroniki stały się moją własnością, co oznacza, że niedługo będę mogła obejrzeć The Hollow Crown i moje pragnienie ujrzenia Hiddlestona w roli innej niż Loki zostanie spełnione. Co prawda nie są to wydania zawierające wszystkie sztuki Szekspira (brakuje np. Ryszarda II), ale są w nich te najbardziej znane, co daje mi szansę nadrobienia zaległości w tej dziedzinie. Bo tak naprawdę moja znajomość twórczości Szekspira jest żenująco mała.
  • Kompletne wydanie The Confessions of Dorian Gray na CD. Big Finish w końcu przychyliło się do próśb fanów i obok wersji do ściągnięcia na początku przyszłego roku ma się pojawić wersja pudełkowa zawierająca oba sezony, wszystkie odcinki specjalne, oraz Shades of Gray, crossover z Bernice Summerfield, będący tak naprawdę inspiracją do stworzenia The Confessions…
  • Drugi sezon koreańskiego serialu Vampire Prosecutor, bo w końcu polskie tłumaczenie ruszyło do przodu. Pierwszy sezon na samym swoim początku był głupi. Tak głupi, że można było sobie głowę rozbić od ciągłych facepalmów. Ale od piątego odcinka scenarzyści odstawili leki, zmienili psychiatrę i w efekcie przykleiłam się do telewizora, zapominając, że jeszcze nie tak dawno wylewałam na serial wiadra pomyj. I skończyłam, jako wielka fanka wąpierza pracującego w prokuraturze. I nadal nią jestem, chociaż serial wystawia na próbę moją odporność na lejącą się strumieniami krew i koreańskie umiłowanie przemocy. 
Udostępnij:

0 komentarze:

Prześlij komentarz