Na początku miało być to miejsce gdzie będę mogła pisać o tym, co lubię. O książkach, które czytam, filmach i serialach, które oglądam, itd. Ale zanim przełamałam kryzys w czytaniu i znalazłam czas na opisanie wrażeń po obejrzanym filmie, Wody Marsa stały się miejscem zbyt szalonym, by takie rzeczy tu pasowały.
Pierwsza do tego przyczyniła się Hanka, ze swoimi mniej lub bardziej wyimaginowanymi problemami i pokręconym spojrzeniem na świat. Co prawda, patrząc na statystyki nie jest to może najchętniej czytana część bloga, ale jest ważna dla mnie. To mój sposób na rozliczenie się z przeszłością i uporanie z ówczesnymi demonami, tak by nie popełniać tych samych błędów po raz drugi.
Dzieła "zniszczenia" dokończył Merlin. Zaatakował z zaskoczenia, przy użyciu trailera, a zanim złapałam oddech po pierwszym ciosie, poprawił serią złożoną z twórczości fanowskiej. I po tym miał mnie już w garści. Całkowicie i nieodwołalnie.
I w ten sposób, nim się obejrzałam Wody Marsa stały się siedzibą neurotycznej nastolatki i szalonej fanki brytyjskiej popkultury. Dlatego też wszystkich, którzy chcieliby poczytać, coś nieco bardziej uporządkowanego zapraszam do Krainy Czarów, która przynajmniej z założenia taka ma być. A jaka będzie w ostateczności, jak zwykle wyjdzie w praniu.
Pierwsza do tego przyczyniła się Hanka, ze swoimi mniej lub bardziej wyimaginowanymi problemami i pokręconym spojrzeniem na świat. Co prawda, patrząc na statystyki nie jest to może najchętniej czytana część bloga, ale jest ważna dla mnie. To mój sposób na rozliczenie się z przeszłością i uporanie z ówczesnymi demonami, tak by nie popełniać tych samych błędów po raz drugi.
Dzieła "zniszczenia" dokończył Merlin. Zaatakował z zaskoczenia, przy użyciu trailera, a zanim złapałam oddech po pierwszym ciosie, poprawił serią złożoną z twórczości fanowskiej. I po tym miał mnie już w garści. Całkowicie i nieodwołalnie.
I w ten sposób, nim się obejrzałam Wody Marsa stały się siedzibą neurotycznej nastolatki i szalonej fanki brytyjskiej popkultury. Dlatego też wszystkich, którzy chcieliby poczytać, coś nieco bardziej uporządkowanego zapraszam do Krainy Czarów, która przynajmniej z założenia taka ma być. A jaka będzie w ostateczności, jak zwykle wyjdzie w praniu.
Ależ, Preity, nie trzeba przepraszać za to, co się lubi/pisze, bo lepiej jest pisać i lubieć, nie przepraszać :) Lepiej pisać o tym, o czym chce się pisać, niż nie pisać wcale, żeby pisać tylko o tym, o czym się pisać powinno.
OdpowiedzUsuńPowodzenia z kolejnym blogiem! (Choć ja chętnie widziałabym jego wpisy na przemian z tymi.)
Po prostu ta cześć mnie, która kocha porządek i musi mieć wszystko poukładane, buntowała się przeciwko pisaniu o wszystkim w jednym miejscu. A z drugiej strony, bardzo lubię lekko szalony i nieobliczalny charakter tego bloga i chyba wewnętrznie nie chcę by w jakikolwiek sposób spoważniał.
UsuńUrok tego bloga polega na braku powagi :)
OdpowiedzUsuńNa Twój drugi blog też pewnie będę zaglądać. Życzę Ci chęci i zacięcia do prowadzenia dwóch blogów. Czytelnicy na pewno na tym skorzystają.
Chęci to nie braknie, bo mnie czasami potrzeba pisania wręcz roznosi, ale ponieważ najlepiej wychodzi mi radosne i złośliwe w stosunku do własnej osoby wodolejstwo, więc na drugim blogu posty będą pojawiać się nieco rzadziej niż tu. Ale na pewno będą :)
Usuń