11 czerwca 2013

Slash? Nie, dziękuję!

To nie jest żadna analiza slashu jako gatunku, bo fanfiki tak naprawdę dopiero poznaję i uczę poruszać się w skomplikowanym świecie twórczości fanowskiej. Zainteresowanych tym aspektem odsyłam na Planetę Kapeluszy, do Podręcznika fanfikowca stworzonego przez RedHatMeg. Nie jest to również w żaden sposób recenzja opowiadań, które czytałam. To raczej taka opowieść, o mojej przygodzie ze slashem. A właściwie trzy epizody dotyczące opowiadań, które z różnych przyczyn zapadły mi w pamięć. I bądźcie ostrożni klikając w linki, bo to co się pod nimi kryje nie każdemu może się spodobać. I nie dla każdego będzie odpowiednie.


- Slash?
- Nie, dziękuję!

Taka odpowiedź padła by jeszcze mniej więcej rok temu, bo slash od moich szczególnie ulubionych gatunków nie należał. I bynajmniej nie wynikało to z jakichkolwiek powodów ideologicznych. Najzwyczajniej w świecie w ramach pomaturalnego odstresowania zafundowałam sobie masowe czytanie romansów. I przez przypadek przedawkowałam z erotyką[1]. Najpierw w wydaniu damsko-męskim, przy użyciu książek jakie swego czasu miało w ofercie Da Capo, a później w męsko-męskim czytając wszelkie mangi yaoi jakie mi w ręce wpadły. Aż do spotkania z Szałowymi Igiełkami[2], po którym to owe czytanie zostało zawieszone na czas nieokreślony. I dzięki temu przez lata tkwiłam w postanowieniu unikania jak ognia erotyki w literaturze (i komiksie). Aż do dnia, kiedy wpadłam na Merlina[3].

Do każdych drzwi jakiś klucz się nada.
przysłowie suahili

Próba ucieczki przed slashem w merlinowym fandomie jest równie skuteczna jak ucieczka przed policyjnym pościgiem. Prędzej czy później i tak człowieka złapią, a jeśli chce się poczytać coś o relacjach Artura i Merlina, można być pewnym, że nastąpi to zdecydowanie prędzej. Mnie slash dopadł mniej więcej w pierwszych dwóch tygodniach znajomości, historią o skradzionym kluczu i konsekwencjach jego ukrywania w spodniach. Zanim zorientowałam się z czym mam do czynienia, turlałam się już po podłodze próbując opanować nagły atak śmiechu (oraz kaszlu spowodowany zakrztuszeniem herbatą). Historyjka jest króciutka, związana bezpośrednio z opadającymi nagle królewskimi spodniami i gdyby nie rozpaczliwe i efekcie komiczne wysiłki Merlina przy próbie ukrycia klucza, spokojnie można by zaliczyć ją do PWP[4]. Ale jest dobrze napisana, i równie dobrze przetłumaczona, co sprawia, że lektura jest przyjemnością i z chęcią do niej wracam.

Piekło to prawda poznana za późno.
Poirot - trzecia lokatorka (film)

Kiedy okazało się, że slash nie gryzie, a erotyka może być pisana krótko, treściwie i z humorem[5] rozpoczęłam eksplorację zakazanego działu na forum Bazy. I tak trafiłam na opowiadanie związane z Life on Mars, po którym mój umysł znalazł się w stanie tabula rasa, a z gardła wydostał się jedynie okrzyk bojowy rodu Selektrytów[6], uzupełniony zduszonym „o” na początku.

Zazwyczaj nie mam większych problemów z pisaniem. Po forach buszuję na tyle długo, że w każdej sytuacji jestem w stanie napisać jakiś komentarz, nawet gdyby to miało być powtarzanie po raz setny, tych samych wyświechtanych fraz i banałów. Doskonale radzę sobie również z pisaniem różnego rodzaju nikomu niepotrzebnych sprawozdań, ubierając pustkę w piękne słowa, aż czasami sama jestem zaskoczona swoją własną elokwencją. Ale w przypadku tego jednego opowiadania na kilka miesięcy mnie zatkało, a jednocześnie potrzeba wyrażenia swojej opinii stała się moją idée fixe. Za pisanie banałów w tym przypadku, sama siebie ukarałabym banem (lub przynajmniej ostrzeżeniem), a każda próba napisania konstruktywnej opinii kończyła się waleniem głową w klawiaturę. Lub klawiaturą w głowę. Bo w sumie co można o takim opowiadaniu napisać żeby nie brzmiało to głupio? Że na swój sposób jest piękne? Że cała historia została opisana w jakiś delikatny i ujmujący sposób? Że w pewien sposób fascynuje mnie niczym wysokość, której panicznie się boję, ale jednocześnie nie mogę oprzeć się pokusie spojrzenia w dół i dlatego ciągle do niego wracam? No niby można, i ma to jakiś sens dopóki się po raz kolejny opowiadania nie przeczyta, bo wtedy wszystko okazuje się być… w jakiś sposób niestosowne i niepasujące do sytuacji. Ale w końcu coś napisałam – okrężnie, pomijając większość tego, co się w mojej głowie kłębiło i nie do końca tak jak bym chciała. I urządziłam sobie ekspresowy kurs oznaczeń pojawiających się przy fanfikach, tak by kolejnym razem nie zafundować sobie podobnej niespodzianki. Chociaż spotkania z tym opowiadaniem nie żałuję, bo jak się okazuje nawet o tak ciężkim temacie można napisać bez wulgarności, lub popadania w śmieszność.

Przewidywanie jest bardzo trudne, szczególnie jeśli idzie o przyszłość.
Niels Bohr

Uzbrojona odpowiednią wiedzą, oraz świadoma pułapek, jakie mogą na mnie czekać wróciłam do Camelotu skuszona nietypową opowieścią o królu i jego nadwornym czarodzieju. Nietypową, bo zamiast standardowej historyjki jak to się książę (tudzież król) i sługa się w sobie zakochali dostałam coś zupełnie innego. Opowieść, w której król odrzucił czarodzieja, czarodziej zwrócił się przeciwko królowi, a to co łączyło ich wcześniej zostało zepchnięte w niepamięć. I również o tym jak przypadkiem rzucone zaklęcie dało im szansę naprawienia popełnionych błędów. I mimo że opowiadanie ma status skończony, ja uparcie tkwię tuż za połową, cierpliwie czekając na tłumaczenie, bo pewne sceny w języku ojczystym mają zupełnie inną siłę oddziaływania niż w oryginale. I nawet ciekawość domagająca się nachalnie poznania powodów, które doprowadziły do rozdzielenia dwojga ludzi, którzy byli dla siebie całym światem nie jest w stanie przekonać mnie do sięgnięcia po oryginał.

- Slash?
- Tak, poproszę!

* * *

Historia o kluczu
Tytuł: Klucz do twojego serca jest w moich spodniach
Tytuł oryginału: The Key to your Heart is in My Pants
Autor: Lillythemarshmellowqueen
Tłumaczenie: chupa-Chak
Rating: +16
Opis: Spojler do epizodu 4x04. Rzecz się dzieje po zapasach na podłodze i podciąganiu spodni Artura.

Historia o piekle
Tytuł: Jeden krok od piekła
Autor: Vampircia
Rating: +18 (scena gwałtu)
Opis: Sam zostaje porwany przez Warrena. Schemat podobny jak w Cholernym aniele stróżu[7], tylko większy hardcore.

Historia o przyszłości
Tytuł: Przyszłość zasnuta mgłą
Tytuł oryginału: Indefinite Destines
Autor: GreyVixen
Tłumaczenie: chupa-Chak
Rating: +16
Opis: Merlin chciał tylko przez godzinkę poczytać swoją księgę zaklęć. Kompletnie się nie spodziewał, że to wszystko zmieni, w tym także przyszłość. Co się wydarzy, gdy przeszłość i przyszłość się połączą? Czy on i Artur zdołają to zmienić, uratować Camelot i siebie?


  1. I pornografią, ale to już zupełnie świadomie, bo jak mi się twórczość Markiza (tak, TEGO Markiza) napatoczyła, to wiedziałam, na co się decyduję.
  2. Jedyne co pamiętam z lektury, to doktora znudzonego swoją pracą, kontuzjowanego sportowca i bardzo niekonwencjonalne leczenie akupunkturą. I po spotkaniu z tym tytułem doszłam do wniosku, że pewne rzeczy lepiej pozostawić w sferze niedopowiedzeń, bo przedstawione bardzo szczegółowo są raczej zniechęcające.
  3. Wychodzi na to, że Merlin jest dobry na wszystko, ale nic nie poradzę na to, że to prawda.
  4. Dla nieobeznanych z fanfikową terminologią skrót od Plot? What Plot? lub Porno Without Plot. Bo na co komu fabuła potrzebna?
  5. W romansach wydawanych przez Da Capo bardzo często jeden rozdział poświęcony był na grę wstępną, a drugi na właściwy akt, lub bohaterowie poddawali się namiętności co trzeci - czwarty rozdział.
  6. Dla tych, którzy nigdy z Bajkami Robotów nie mieli do czynienia uprzejmie donoszę, że brzmiał on awruk.
  7. To opowiadanie można czytać bez obaw. Nic strasznego się tu nie dzieje.
Udostępnij:

3 komentarze:

  1. A ja nadal toleruję slash pisany tylko przez kilka osób. Prawdopodobnie to efekt natykania się na kiepskie slashe do Pottera i ... Narnii :< Te ostatnie budzą we mnie naprawdę duże obrzydzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przy slashu nadal jest ostrożna, ale przynajmniej zaczęłam go czytać. W pierwszej chwili jak tylko zorientowałam się, co się pod tym terminem kryje, automatycznie wykreśliłam go z listy rzeczy możliwych do czytania.

      Slash do Pottera jestem w stanie zrozumieć, ale do Narnii???

      Usuń
    2. Kaspian i Piotr *ponura*

      Usuń