Emocjonalne dołki oprócz niewątpliwych wad, mają również i zalety – jak się jest na dnie, jedyna droga, jaka istnieje prowadzi w górę. Tak więc, po obowiązkowej dawce biadolenia, że ze względów geograficznych omija mnie kolejne spotkanie z Szekspirem, doszłam do jedynego słusznego w tej sytuacji wniosku: jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. I podniesiona na duchu tym jakże odkrywczym stwierdzeniem przekopałam prywatną filmotekę w poszukiwaniu Szekspira, bo gdzieś się po głowie niejasno kołatało, że trochę szekspirowskich adaptacji by się znalazło. I co gorsza niektóre z nich do tej pory nie zostały obejrzane, co niezwłocznie powinno zostać nadrobione. I tak oto narodził się plan szekspirowskiego lipca.
Moje uwielbienie dla Szekspira zaczęło się dawno temu w czasach, kiedy TVP klasyki kina puszczała o przyzwoitych godzinach, i stałym punktem poniedziałkowych wieczorów był Teatr Telewizji. A przyczyniły się do niego trzy tytuły, i to właśnie one będą podstawą mojego lipcowego oglądania.
Jako że czarę goryczy przelał Makbet, więc na pierwszy ogień z owej trójcy pójdzie Tron we krwi – japońska adaptacja w reżyserii Akiry Kurosawy. Oglądałam to tak dawno temu, że poza ogólnym wrażeniem „boskie to jest” i miłością do Makbeta na całe życie, nie pamiętam nic więcej, więc powtórka będzie jak najbardziej na miejscu. Drugie w kolejności jest Wiele hałasu o nic Kennetha Branagha. Kiedy oglądałam to po raz pierwszy najmniejszego nawet pojęcia nie miałam, że to adaptacja Szekspira, ale bawiłam się doskonale, współczując przystojnemu Claudio, oraz kibicując potyczkom Beatryce i Benedicka. Ostatni w kolejce jest Hamlet IV – wersja z 1992 roku w reżyserii Andrzeja Wajdy z Teresą Budzisz-Krzyżanowską w tytułowej roli, bo swego czasu do telewizora przyciągnął mnie pomysłem obsadzenia w roli duńskiego księcia aktorki, a później tak już przed tym telewizorem zostałam zafascynowana samą historią.
Tak wygląda plan podstawowy, który mam nadzieję uda mi się do końca lipca zrealizować, czyli obejrzeć i napisać słów kilka na Krainie Czarów. Jeśli czasu zostanie, to być może zajmę się jeszcze:
- Wiele hałasu o nic (2011), Wyndham's Theatre – David Tennant jako Benedick, oraz Catherine Tate jako Beatrice,
- Omkara (2006), reż. Vishal Bhardwaj – indyjska, a dokładniej bollywoodzka adaptacja Otella, która już od dłuższego czasu kurzy się na półce,
- Romeo i Julia (1996), reż. Baz Luhrmann, słynna adaptacja z Leonardo DiCaprio i Claire Danes w tytułowych rolach,
- Hamlet (2009), reż. Gregory Doran – w tytułowej roli David Tennant.
Może ktoś chce dołączyć się do szekspirowskiego lipca?
a "Sen nocy Letniej"? :P Szekspira uwielbiam od gimnazjum i fajny pomysł tematyczny :)
OdpowiedzUsuńMusi poczekać do następnego razu, bo niestety żadnej wersji nie mam pod ręką.
UsuńAleż masz niefart z tą Szczyptą Krytyki X'D
OdpowiedzUsuńJa cierpliwa jestem, poczekam...
UsuńJa kocham "Burzę" Szekspira. Może nawet się przyłączę do lipca z Szekspirem, ale po dziesiątym... Chociaż, może ogłosić taką akcję w DeepTown? Zastanawiałam się kiedyś nad miesiącami tematycznymi.
OdpowiedzUsuńMiesiące tematyczne na forum to bardzo dobry pomysł. Zawsze to będzie dodatkowa motywacja by coś obejrzeć lub przeczytać, bo takich tytułów "chciała bym, ale jakoś nie mogę się za nie zabrać" to mam sporo.
UsuńA wiesz, że to znaczy, że pożyczę od Ciebie Tą ilustrację z Szekspirem? Mogę? :)
UsuńProszę bardzo. A jeśli będzie potrzeba to mogę nawet w innym rozmiarze zrobić :)
UsuńMoim zdaniem lepszy od "Hamleta" z 2009 jest ten z 1980, gdzie w rolę tytułową wciela się Derek Jacobi. Dobry aktor, swoją drogą.
OdpowiedzUsuńWersję z 2009 mam tylko z powodu jednego nazwiska w obsadzie, a najlepsza jest wersja z 1992 ;)
UsuńAle zgadzam się, że Derek Jacobi to dobry aktor.