Na początku miało być to miejsce gdzie będę mogła pisać o tym, co lubię. O książkach, które czytam, filmach i serialach, które oglądam, itd. Ale zanim przełamałam kryzys w czytaniu i znalazłam czas na opisanie wrażeń po obejrzanym filmie, Wody Marsa stały się miejscem zbyt szalonym, by takie rzeczy tu pasowały.
Pierwsza do tego przyczyniła się
Hanka, ze swoimi mniej lub bardziej wyimaginowanymi problemami i pokręconym spojrzeniem na świat. Co prawda, patrząc na statystyki nie jest to może najchętniej czytana część bloga, ale jest ważna dla mnie. To mój sposób na rozliczenie się z przeszłością i uporanie z ówczesnymi demonami, tak by nie popełniać tych samych błędów po raz drugi.
Dzieła "zniszczenia" dokończył Merlin. Zaatakował z zaskoczenia, przy użyciu
trailera, a zanim złapałam oddech po pierwszym ciosie, poprawił serią złożoną z
twórczości fanowskiej. I po tym
miał mnie już w garści.
Całkowicie i nieodwołalnie.
I w ten sposób, nim się obejrzałam Wody Marsa stały się siedzibą neurotycznej nastolatki i szalonej fanki brytyjskiej popkultury. Dlatego też wszystkich, którzy chcieliby poczytać, coś nieco bardziej uporządkowanego zapraszam do
Krainy Czarów, która przynajmniej z założenia taka ma być. A jaka będzie w ostateczności, jak zwykle wyjdzie w praniu.